sobota, 21 września 2013

Rozdział 5.

Na wstępie chciałam przeprosić wszystkich odwiedzających mojego bloga za to, że długo nie dodawałam nowych rozdziałów i musieliście trochę czekać. Powodów mojej nieobecności na blogu jest wiele a głównie szkoła i przez to brak czasu. Postaram się poprawić i umieszczać posty częściej ;)

Violetta
Byłam uważnie wsłuchana w słowa Leona, momentami nie wiedziałam już czy śmiać się czy płakać. Z tego co mi mówił, nie wiem czy błędnie, ale wnioskowałam, że mimo wszystko wciąż mu na mnie zależy. Minęło trochę czasu nim wszystko mi opowiedział. Dowiedziałam się o jego nowej pasji do motocrossu która sprawiała, iż mógł poczuć się wolnym chociaż na chwilę. Ulżyło mi gdy usłyszałam, że w dniu mojego przyjazdu był na lotnisku a ja widząc go tam nie miałam omamów. Całe to nieporozumienie między nami spowodowane było Tomasem do którego czuję coraz większą niechęć. Leon był u mnie poprzedniej nocy i uchwycił słowa które źle zinterpretował. Jestem ogromnie wdzięczna Fran, dzięki niej chłopak którego kocham jest tutaj. Wzrusza mnie to jak bardzo mi pomaga, posiadam wielkie szczęście mając taką przyjaciółkę. Jest moim  cichym aniołem który podnosi mnie kiedy moje skrzydła zapominają jak wznieść się ku górze, nie zasługuję na jej przyjaźń. Kiedy Leon skończył mówić ujęłam jego rękę i zatopiłam spojrzenie w jego oczach.
- Miałam całe wakacje na rozmyślania, posiadam pewność co do tego, iż nie czuję już nic do Tomasa, owszem zawsze jakaś część mojego serca będzie o nim pamiętać lecz uczucie między nami nie ma szans powtórnie się narodzić.
- Violetto, nie możesz być tego pewna ponieważ był  twoją pierwszą miłością – spuścił głowę a wzrok utkwił w podłodze.
- Nazywanie tego miłością jest lekką przesadą, to było raczej zauroczenie. Moją pierwszą miłością był ktoś inny, osoba przy której czułam szczęście i nadal czuję, ktoś kto  rozświetla mój świat i sprawia go piękniejszym – ścisnęłam mocniej jego dłoń by domyślił się, że to właśnie o nim mówię. Podniósł wzrok a ja posłałam mu uśmiech który odwzajemnił.
- Chciałabym także dowiedzieć się czy wciąż masz zamiar opuścić studio? Nie porzucaj swojej pasji, nie zostawiaj mnie – dodałam ciszej.
- Nie mógłbym tego zrobić – Leon powoli przybliżał się do mnie, czułam jego oddech na skórze i oszałamiająco przyjemny zapach perfum. Wszystko wokoło przestawało istnieć, widziałam tylko usta które tak bardzo pragnęłam dotknąć. Magiczną chwile przerwało wkroczenie moich przyjaciółek przez które szybko odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni.
-Violu, Olga nas wpuściła ale nie wiedziałyśmy, że masz gościa. Przepraszamy za przeszkodzenie wam - ujrzałam Cami i Fran które cicho do siebie chichotały.
- Nic się nie stało dziewczyny, właśnie miałem iść – powiedział lekko speszony chłopak.
Zeszłam razem z Leonem na dół by odprowadzić go do drzwi, mijając dziewczyny spiorunowałam obie spojrzeniem. Kiedy zostaliśmy sami wybuchnęliśmy śmiechem, nie dziwiłam się przyjaciółkom, że rozbawiła je nasza reakcja. Prawie dostałam zawału bo jeśli byłby to mój tata nie zareagowałby tak jak one, zabroniłby mi wychodzenia z domu chyba do końca życia.
- Do zobaczenia jutro.
- Do zobaczenia - przybliżyłam się do Leona i mocno wtuliłam w jego pierś. Nie wiem ile czasu tak staliśmy obejmując się i patrząc  na siebie w milczeniu. Nie potrzebne były słowa, potrafiliśmy czytać ze swoich oczu które były odzwierciedleniem naszych uczuć. Nie mogłam opisać jak szczęśliwa czułam się w jego obecności, to wszystko wydawało się snem z którego nie miałam zamiaru się budzić. Chciałabym czuć się tak już zawsze, jak w tej chwili. Na początku dzisiejszego dnia czułam się okropnie jakby smutek pochłaniał całą moją duszę a teraz mam ochotę śpiewać i tańczyć ze szczęścia. 
- Tęskniłam za Tobą.
- Ja za Tobą również. Przepraszam – nie dałam mu dokończyć, przytknęłam palec do jego ust.
- Nie musisz mnie już przepraszać – oparł swoje czoło o moje a mi od jego bliskości zaczynało robić się gorąco. Nie mogłam go pocałować, nie teraz i nie tutaj.
- Widzimy się jutro w studio? – odsunęłam się trochę i wyszeptałam z ledwością odrywając spojrzenie od jego warg.
- Oczywiście - posłał mi olśniewający uśmiech, pocałował w policzek i wyszedł. Kiedy zamknęłam drzwi za Leonem oparłam się o nie i westchnęłam.  Jest we mnie strach ponieważ boję się, że znowu go stracę. Nie mogę do tego dopuścić, nie tym razem ponieważ uczucie którym go darzę napawa mnie szczęściem.
Wróciłam do swojego pokoju, przez to wszystko kompletnie zapomniałam o moich przyjaciółkach.
- Macie wyczucie moje kochane.
- Przepraszamy, gdybyśmy wiedziały co się tutaj dzieje to na pewno nie przeszkodziłybyśmy wam – powiedziała nadal chichocząca Fran.
- Mam za dobre serce bo nie umiem się na was gniewać – zaśmiałam się i objęłam przyjaciółki w mocnym uścisku


Tomas
- Diego jest moim starszym, wkurzającym a także nadopiekuńczym braciszkiem – wyjaśniła Milagros śmiejąc się melodyjnie.
Brat? Czyli nie wszystko stracone. Czy naprawdę jest jakaś szansa by połączyło nas uczucie?
- Wielkie dzięki siostra – posłał w jej stronę szczery uśmiech
- Taka prawda – pokazała mu język – Diego również ma talent więc mam nadzieję, że jeśli mi się nie  uda tu dostać to przynajmniej jemu się poszczęści .
- Naprawdę śpiewasz? – spytałem trochę zaskoczony. Diego nie wyglądał na chłopaka który interesowałby się śpiewem, był dobrze zbudowany a wyraz na jego twarzy był surowy. Wykonanie jakiejś wolnej ballady przez niego? Jakoś nie umiem sobie tego wyobrazić.
- Takie to dziwne? – spojrzał na mnie niechętnie – Mili chodźmy już. Czekam przy wejściu, jutro przesłuchania i dobrze byłoby jeszcze poćwiczyć. Twój kolega raczej nie chce byś źle wypadła
- Przepraszam za niego ale jak pozna się go bliżej nie jest takim zły jaki się wydaje. Na razie Tomas – jej usta ułożyły się w uśmiechu który tak bardzo lubiłem.
- Do zobaczenia Mili – patrzyłem jak odchodzi. Nie miałem pojęcia jak taka wesoła i przyjazna dziewczyna może być spokrewniona z kimś tak wrogo nastawionym do innych. Wiedziałem, iż zdobycie jej serca nie będzie łatwe a obecność jej brata spowoduje to, że stanie się to prawie niewykonalne.


I oto jest rozdział 5 w którym głównie o Violi i Leonie ;* Z góry przepraszam za błędy. Wczoraj miałam natchnienie twórcze i pisałam rozdział do 12 w nocy, mam nadzieję, że wam się spodoba ;* Pozdrawiam i całuje wszystkich którzy czytają te moje wypociny ;* <3

3 komentarze:

  1. Boże! Wiesz jak Ci zazdroszczę? ♥
    Masz taki wielki talent... podziel się nim ze mną! :D
    Bardzo się cieszę, że założyłaś tego bloga. Uwielbiam czytać opowiadania tak utalentowanych bloggerek :)

    Besos,
    Savanna

    PS: Zapraszam do siebie: leon-y-violetta.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. faajnie piszesz:) Leonetta cudowna! ciekawi mnie jak Tomas poradzi sobie z nadopiekuńczym bratem ;p
    pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kobieto ja chcę dalej:D
    Proszę, nie opowiadaj takich głupstw,że nie podoba Ci się jak piszesz.
    Bo nie wytrzymam!

    OdpowiedzUsuń