Na wstępie
chciałam przeprosić wszystkich odwiedzających mojego bloga za to, że długo nie
dodawałam nowych rozdziałów i musieliście trochę czekać. Powodów mojej
nieobecności na blogu jest wiele a głównie szkoła i przez to brak czasu. Postaram
się poprawić i umieszczać posty częściej ;)
Violetta

- Miałam całe wakacje na
rozmyślania, posiadam pewność co do tego, iż nie czuję już nic do Tomasa,
owszem zawsze jakaś część mojego serca będzie o nim pamiętać lecz uczucie
między nami nie ma szans powtórnie się narodzić.
-
Violetto, nie możesz być tego pewna ponieważ był twoją pierwszą miłością – spuścił głowę a
wzrok utkwił w podłodze.
-
Nazywanie tego miłością jest lekką przesadą, to było raczej zauroczenie. Moją
pierwszą miłością był ktoś inny, osoba przy której czułam szczęście i nadal
czuję, ktoś kto rozświetla mój świat i
sprawia go piękniejszym – ścisnęłam mocniej jego dłoń by domyślił się, że to
właśnie o nim mówię. Podniósł wzrok a ja posłałam mu uśmiech który
odwzajemnił.
-
Chciałabym także dowiedzieć się czy wciąż masz zamiar opuścić studio? Nie porzucaj swojej pasji, nie zostawiaj mnie – dodałam ciszej.
-
Nie mógłbym tego zrobić – Leon powoli przybliżał się do mnie, czułam jego
oddech na skórze i oszałamiająco przyjemny zapach perfum. Wszystko wokoło przestawało istnieć,
widziałam tylko usta które tak bardzo pragnęłam dotknąć. Magiczną chwile
przerwało wkroczenie moich przyjaciółek przez które szybko odskoczyliśmy od
siebie jak oparzeni.
-Violu,
Olga nas wpuściła ale nie wiedziałyśmy, że masz gościa. Przepraszamy za
przeszkodzenie wam - ujrzałam Cami i Fran które cicho do siebie
chichotały.
- Nic się nie stało dziewczyny, właśnie miałem iść – powiedział lekko speszony chłopak.
Zeszłam
razem z Leonem na dół by odprowadzić go do drzwi, mijając dziewczyny spiorunowałam
obie spojrzeniem. Kiedy zostaliśmy sami wybuchnęliśmy śmiechem, nie dziwiłam
się przyjaciółkom, że rozbawiła je nasza reakcja. Prawie dostałam zawału bo
jeśli byłby to mój tata nie zareagowałby tak jak one, zabroniłby mi wychodzenia
z domu chyba do końca życia.
- Do zobaczenia jutro.
- Do zobaczenia - przybliżyłam się do Leona i mocno wtuliłam w jego pierś. Nie wiem ile czasu tak staliśmy obejmując się i patrząc na siebie w milczeniu. Nie potrzebne były słowa, potrafiliśmy czytać ze swoich oczu które były odzwierciedleniem naszych uczuć. Nie mogłam opisać jak szczęśliwa czułam się w jego obecności, to wszystko wydawało się snem z którego nie miałam zamiaru się budzić. Chciałabym czuć się tak już zawsze, jak w tej chwili. Na początku dzisiejszego dnia czułam się okropnie jakby smutek pochłaniał całą moją duszę a teraz mam ochotę śpiewać i tańczyć ze szczęścia.
- Tęskniłam za Tobą.
- Ja za Tobą również. Przepraszam – nie dałam mu dokończyć, przytknęłam
palec do jego ust.
- Nie musisz mnie już przepraszać – oparł swoje czoło o moje a mi od
jego bliskości zaczynało robić się gorąco. Nie mogłam go pocałować, nie teraz i
nie tutaj.
- Widzimy się jutro w studio? – odsunęłam się trochę i wyszeptałam z
ledwością odrywając spojrzenie od jego warg.
-
Oczywiście - posłał mi olśniewający uśmiech, pocałował w policzek i wyszedł.
Kiedy zamknęłam drzwi za Leonem oparłam się o nie i westchnęłam. Jest we mnie strach ponieważ boję się, że
znowu go stracę. Nie mogę do tego dopuścić, nie tym razem ponieważ uczucie
którym go darzę napawa mnie szczęściem.
Wróciłam do swojego pokoju, przez to
wszystko kompletnie zapomniałam o moich przyjaciółkach.
- Macie wyczucie moje kochane.
-
Przepraszamy, gdybyśmy wiedziały co się tutaj dzieje to na pewno nie
przeszkodziłybyśmy wam – powiedziała nadal chichocząca Fran.
- Mam za dobre serce bo nie umiem się na was gniewać – zaśmiałam się i
objęłam przyjaciółki w mocnym uścisku
Tomas
- Diego jest
moim starszym, wkurzającym a także nadopiekuńczym braciszkiem – wyjaśniła
Milagros śmiejąc się melodyjnie.
Brat?
Czyli nie wszystko stracone. Czy naprawdę jest jakaś szansa by połączyło nas
uczucie?
- Wielkie
dzięki siostra – posłał w jej stronę szczery uśmiech
- Taka
prawda – pokazała mu język – Diego również ma talent więc mam nadzieję, że
jeśli mi się nie uda tu dostać to
przynajmniej jemu się poszczęści .
- Naprawdę
śpiewasz? – spytałem trochę zaskoczony. Diego nie wyglądał na chłopaka który
interesowałby się śpiewem, był dobrze zbudowany a wyraz na jego twarzy był
surowy. Wykonanie jakiejś wolnej ballady przez niego? Jakoś nie umiem sobie
tego wyobrazić.

-
Przepraszam za niego ale jak pozna się go bliżej nie jest takim zły jaki się
wydaje. Na razie Tomas – jej usta ułożyły się w uśmiechu który tak bardzo
lubiłem.
- Do
zobaczenia Mili – patrzyłem jak odchodzi. Nie miałem pojęcia jak taka wesoła i
przyjazna dziewczyna może być spokrewniona z kimś tak wrogo nastawionym do
innych. Wiedziałem, iż zdobycie jej serca nie będzie łatwe a obecność jej brata
spowoduje to, że stanie się to prawie niewykonalne.
I oto jest rozdział 5 w którym głównie o Violi i Leonie ;* Z
góry przepraszam za błędy. Wczoraj miałam natchnienie twórcze i pisałam
rozdział do 12 w nocy, mam nadzieję, że wam się spodoba ;* Pozdrawiam i całuje
wszystkich którzy czytają te moje wypociny ;* <3
Boże! Wiesz jak Ci zazdroszczę? ♥
OdpowiedzUsuńMasz taki wielki talent... podziel się nim ze mną! :D
Bardzo się cieszę, że założyłaś tego bloga. Uwielbiam czytać opowiadania tak utalentowanych bloggerek :)
Besos,
Savanna
PS: Zapraszam do siebie: leon-y-violetta.blogspot.com ;)
faajnie piszesz:) Leonetta cudowna! ciekawi mnie jak Tomas poradzi sobie z nadopiekuńczym bratem ;p
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:)
Kobieto ja chcę dalej:D
OdpowiedzUsuńProszę, nie opowiadaj takich głupstw,że nie podoba Ci się jak piszesz.
Bo nie wytrzymam!