czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział 3.

Na wstępie chciałam podziękować za te nieliczne komentarze które motywują do dalszego pisania ;* Na moim blogu to dopiero 3 rozdział i dopiero się rozkręcam więc mam cichą nadzieję, że liczba komentarzy trochę wzrośnie kiedy będzie trochę więcej postów ;) Cieszę się również z tego, iż to dopiero chyba jeśli się nie mylę 11 dzień istnienia mojego bloga a liczba wyświetleń mile mnie zaskakuje ;)

Violetta
W miarę możliwości spróbowałam doprowadzić się do porządku by zbytnio nie martwić Angie, na pewno miała swoje problemy a ja nie chciałam zadręczać ją swoimi smutkami. Całą swoją frustracje z dzisiejszego dnia przelałam na kartki pamiętnika, opadłam na poduszki i pragnęłam jak najszybciej przenieść się do krainy snu by choć na chwilę zapomnieć o bólu który spowodowany był tęsknotą za Leonem. Kiedy już powoli zasypiałam usłyszałam dzwonek swojego telefonu. Wkurzona sięgnęłam po niego i nie sprawdzając nawet kto dzwoni wykrzyknęłam z wyrzutem do słuchawki  
- Czego?!
- Emm, Viola?  - usłyszałam w słuchawce speszony głosik Fran
- Fran? Ojej przepraszam, że tak ostro zareagowałam ale jestem już trochę zmęczona
- To ja przepraszam ponieważ mogłam pomyśleć nim zadzwoniłam, pogadamy jutro
- Nie, nic się nie stało jeszcze nie spałam i muszę z Tobą porozmawiać
- Chodzi o Leona i Tomasa?
- Jak ty dobrze mnie znasz – zaśmiałam się cicho
- No więc o co chodzi? Jesteś zła o to, że powiedziałam Tomasowi o tym kiedy przyjeżdżasz? –zadała pytanie zmartwiona
- Może troszeczkę ale rozmowa z nim i tak by mnie nie ominęła. Wiem, że nic do niego nie czuję, dopiero teraz to dostrzegam, iż nie byliśmy sobie przeznaczeni. Czy dobrze zrobiłam obiecując Tomasowi,  że możemy spróbować zostać przyjaciółmi? Mam wątpliwości co do tego ponieważ on nadal coś do mnie czuje.
Nie wiem ile czasu spędziłam rozmawiając z przyjaciółką ale dzięki niej chociaż trochę poprawił mi się humor. Powiedziała, że dobrze zrobiłam dając szansę Tomasowi na stanowisku mojego przyjaciela. Fran zapewniła mnie o tym, iż powinien wykorzystać to jak najlepiej. Miałam nadzieję,  że jej słowa się sprawdzą i chłopak nie będzie już walczył o uczucie którego nie potrafiłam mu ofiarować. Nie wiedząc kiedy w końcu odpłynęłam w upragniony świat snów w którym mogłam oderwać się od otaczającej rzeczywistości.

Leon
Stanąłem przed drzwiami domu Violetty i nacisnąłem klamkę, okazało się, że drzwi nie były jeszcze zamknięte. Rozejrzałem się uważnie by na nikogo się nie natknąć, gdyby jej ojciec mnie zobaczył zrobiłby awanturę na całe Buenos Aires. Czułem się trochę jak włamywacz ale musiałem ją zobaczyć. Co ta miłość robi z człowiekiem? Wszedłem po schodach najciszej jak potrafiłem. Gdy ujrzałem lekko uchylone drzwi jej pokoju coś mnie podkusiło żeby tam zajrzeć, nie widzieliśmy się tyle czasu a te 2 miesiące rozłąki były nie do wytrzymania . Kiedy ukazała mi się jej osoba na mojej twarzy od razu zawitał uśmiech, była dla mnie jak słońce w pochmurny dzień, rozświetlała wszystko wokoło.  Usłyszałem przypadkowo, że rozmawia przez telefon więc postanowiłem zaczekać aż skończy. Nie chciałem podsłuchiwać lecz do moich uszu dobiegły jej słowa ‘’Wiem, że nic do niego nie czuję, dopiero teraz to dostrzegam, iż nie byliśmy sobie przeznaczeni. Czy dobrze zrobiłam obiecując Tomasowi,  że możemy spróbować ”. Więcej nie mogłem słuchać. To przecież jasne, wrócili do siebie. Straciłem ją. Jej słowa ugodziły moje serce jak strzała. Musiałem stamtąd wyjść jak najszybciej się dało. Kiedy wyszedłem na świeże powietrze odetchnąłem, dopiero teraz zauważyłem, że wstrzymałem oddech. Ból który poczułem ogarnął całe moje ciało. Bałem się właśnie tego, odrzucenia. Nic do mnie nie czuje, jej słowa ciągle rozbrzmiewały w mojej głowie. Muszę o niej zapomnieć ale tak bardzo nie chcę. Czułem się jakby moje serce rozpadło się na tysiące kawałków a tylko jej miłość zdoła ułożyć je w spójną całość. Nie kontrolowałem tego gdzie poniosły mnie moje nogi. Ujrzałem ławkę, tą samą na której po raz pierwszy się pocałowaliśmy. Byłem sfrustrowany, miałem ochotę krzyczeć ponieważ wszystko przypominało mi o niej. Co zrobię jutro kiedy ją zobaczę? Chociaż będzie to trudne muszę dać jej powód żeby zupełnie mnie znienawidziła ponieważ nie będę mógł przebywać obok niej. Sam jej widok będzie potęgował ból który teraz czuję. Biłem się z myślami czy jeszcze potrafię śpiewać bez myślenia o niej i bólu? Siadłem na ławce i pozwoliłem łzom swobodnie spływać po twarzy. Pragnąłem by miażdżące uczucie puściło mnie ze swoich sideł. Czułem, że ją straciłem, blask jej osoby już nigdy nie przegoni ciemnych chmur

Ranek
Violetta
Okazało się, że nawet w moich snach pojawiał się Leon. Nie mogłam przestać rozmyślać o tym, iż dzisiaj go zobaczę, wprawiało mnie to w dobry nastrój którego nie mógł popsuć nawet widok Ludmiły. Zjadłam śniadanie i udałam się w drogę do studia. Dzisiejszy dzień zapowiadał się pięknie, promienie słońca przyjemnie muskały moją twarz. Gdy dotarłam na miejsce przywitałam moich przyjaciół i ujrzałam Leona który teraz rozmawiał z Maxim. Postanowiłam do niego podejść ponieważ jako jedyny nie podszedł do mnie, może mnie nie zauważył albo, nie, nie chciałam dopuszczać do siebie tego, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego.
- Leon? – podeszłam do niego a on jakby wzdrygnął się kiedy usłyszał mój głos
- Violetta – spojrzał na mnie a ja popatrzyłam w jego zimne oczy które kiedyś zawsze posiadały błysk gdy się pojawiałam
- Możemy porozmawiać? – zaczęło mnie przerażać to jak się zachowywał. Czy się spóźniłam? Za bardzo go skrzywdziłam? Czekałam na jego reakcje, z ulgą zobaczyłam jak odchodzi trochę dalej
- Słucham – w jego głosie usłyszałam ton po którym poznałam, iż nie ma wcale na to ochoty
- Leon, przepraszam. Za bardzo Cię zraniłam prawda? Nie chciałam, proszę uwierz mi – nie wiedziałam co powiedzieć, nie spodziewałam się takiej reakcji z jego strony
- To już nie jest ważne – oznajmił dobitnie – Prawdopodobnie odchodzę ze studia, nie potrafię już śpiewać – westchnął i odwrócił wzrok
- Co? Jak to?! – wykrzyknęłam głośno jak jakaś idiotka – To wszystko przeze mnie prawda? Ale Ty nie możesz przestać śpiewać!
- Violu – po raz pierwszy dzisiaj spojrzał na mnie tak jak kiedyś
- Jestem potworem – nie mogłam powstrzymać łez – Zraniłam Ciebie, osobę na której najbardziej mi zależy a teraz nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego – wychlipałam i nie mogąc dłużej tam zostać pobiegłam ile sił w nogach by choć na chwilę zostawić ból za sobą


Wiem, że ten rozdział przepełniony jest głównie bólem ale tam gdzie jest ból zawita w końcu szczęście ;) Przepraszam jeśli za dużo tych dialogów ;) Czy Leon i Violetta wyjaśnią sobie wszystkie nieporozumienia? Czy w końcu się dogadają a może jednak Leon opuści studio? Co z  Tomasem i Milagros? Na te pytania postaram się odpowiedzieć w następnym rozdziale. Całuje i pozdrawiam wszystkich czytelników ;*

niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział 2.

Pojawiły się 2 komentarze więc tak jak obiecałam publikuję nowy rozdział. Ucieszyło mnie to, że jednak ktoś przeczytał to co napisałam i zachęcił bym pisała dalej. Mam nadzieję, iż moje opowiadanie przykuje jeszcze czyjąś uwagę ;) W tym rozdziale pojawi się nowa bohaterka wymyślona przeze mnie której wygląd zapożyczyłam sobie od aktorki Bridgit Mendler. Jeżeli pojawią się jakiekolwiek błędy to z góry przepraszam ;)

Tomas
Spojrzałem na odchodzącą Violettę, nie wiedziałem o co jej chodziło z Leonem ale nie dostrzegłem jego obecności tutaj. Domyślałem się, że myśli o nim ponieważ widziałem jej niechęć do mnie i to, że wcale nie miała ochoty na słuchanie tego co chciałem powiedzieć. Przygnębiony opuściłem lotnisko i udałem się do domu. Idąc zastanawiałem się jak mogę zapomnieć o moim uczuciu którym darzyłem Violettę oraz o dotyku jej ust kiedy dane mi było przeżyć z nią ten jedyny pocałunek. Czemu musiała zakochać się w Leonie a nie we mnie? Może spotkam jeszcze kogoś kto będzie odwzajemniał moje uczucia. Zamyśliłem się tak, iż nie zauważyłem dziewczyny idącej w przeciwnym kierunku więc przypadkowo zderzyliśmy się ze sobą a z jej rąk wypadły kartki.
- Ojejku przepraszam, przepraszam – powtarzała dziewczyna
- Nie to ja przepraszam, zamyśliłem się i Cię nie zauważyłem – schyliłem się by pomóc zbierać jej kartki. Spojrzeliśmy na siebie, miała oczy w kolorze mlecznej czekolady a jej blond włosy magicznie połyskiwały w blasku zachodzącego słońca
- Wina leży także po mojej stronie, zagapiłam się w nuty piosenki którą właśnie komponuję – uśmiechnęła się  ukazując urocze dołeczki a ja widząc ten uśmiech mimowolnie uniosłem kąciki ust ku górze
- Śpiewasz? – spytałem lekko zaskoczony odrywając się od patrzenia na usta dziewczyny które zapragnąłem dotknąć swoimi
- Tak, do niedawna było to wyłącznie hobby ale podjęłam decyzję, że chciałabym zająć się tym bardziej na poważnie. Mam zamiar wziąć udział w przesłuchaniach do Studio 21
- Naprawdę? To świetnie! Wiesz uczę się tam i to odpowiednie miejsce do rozwijania talentu. Mam na imię Tomas – wyciągnąłem dłoń a ona ją uścisnęła, kiedy mnie dotknęła poczułem przyjemne ciepło
- A ja Milagros ale zazwyczaj mówią na mnie po prostu Mili. Niestety muszę już iść ale na pewno się jeszcze spotkamy
- Mam nadzieję. Obiecaj, że jeśli dostaniesz się do studia zaśpiewasz ze mną swoją piosenkę – zaśmiała się do mnie cicho a ja widząc ją nie mogłem przestać się do niej uśmiechać
- Obiecuję, miło było mi cię poznać. Do zobaczenia
- Wzajemnie i do zobaczenia – popatrzyliśmy na siebie chwile i każde odeszło w swoją stronę. Zauważyłem jak jeszcze odwróciła się i mi pomachała. Zupełnie zapomniałem o czym myślałem przed poznaniem Milagros teraz w mojej głowie ukazywały się myśli wyłącznie dotyczące jej uroczego uśmiechu i pięknej urody

Violetta
Gorączkowo rozglądałam się we wszystkie strony i patrzyłam dokładnie na każdego kogo mijałam. Moje nadzieje całkowicie wyparowały gdy ujrzałam przed sobą tatę. Spojrzał na mnie a ja westchnęłam poddając się i oznajmiłam, że właśnie miałam już iść. Tato objął mnie i zaprowadził do samochodu. Pożegnałam się z przyjaciółmi i wraz z Angie która została zaproszona na kolację wsiadłyśmy do auta. Całą drogę nie odezwałam się słowem ponieważ myślałam o Leonie, pocieszałam się tym, że zobaczę się z nim jutro w studio ale co jeśli nie będzie chciał ze mną rozmawiać? Nie chciałam nawet dopuszczać do siebie takiego scenariusza. W domu przywitałam się z Ramallo a także Olgą. Używając wysiłku zmusiłam się by coś zjeść aby nikt nie dostrzegł tego, że coś mnie trapi. Ucałowałam tatę i wykręcając się zmęczeniem udałam się do pokoju. 
Powaliłam się na łóżku, kiedy tylko zamknęłam oczy w głowie ukazał mi się obraz Leona a po moim policzku spłynęła łza. Brakowało mi go więc mam nadzieję, że kiedy ujrzę Leona przestanę mieć omamy tak jak zdarzyło mi się to dziś na lotnisku. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi pokoju
- Proszę – powiedziałam i szybko otarłam łzę z policzka. W drzwiach pojawiła się Angie  która posłała mi delikatny uśmiech
- Violu, czy wszystko  w porządku? Przede mną nic nie ukryjesz kochana, widziałam jak siedziałaś przygaszona podczas kolacji
- Angie wszystko dobrze jestem po prostu zmęczona – skłamałam ale nie wiedziałam czy jeśli powiem prawdę nie uzna mnie za wariatkę. Musiałam jednak się komuś wyżalić a moja ciocia jest jedną z osób którym ufam najbardziej  
- Czy Tomas powiedział coś co cię zabolało? Przepraszam jeśli naciskam ale martwię się o Ciebie – spojrzała na mnie z troską
- Nie, Tomas nic takiego nie powiedział to ja zadałam ból jemu. Nie mogłam więcej go zwodzić ponieważ jestem pewna, iż go nie kocham -  dłużej już nie mogłam opanować łez które teraz ciurkiem spływały po moich policzkach – Angie boję się, że Leonowi przestało na mnie zależeć. Dzisiaj na lotnisku kiedy przytulałam się do Tomasa zobaczyłam go przy wejściu lecz gdy spojrzałam w tamto miejsce jeszcze raz po tym jak przetarłam oczy nikogo tam nie było. Tomas uznał mnie pewnie za wariatkę. Potem chciałam się rozejrzeć ale nie miałam wystarczająco dużo czasu ponieważ przyszedł tata i musiałam już iść. Czy myślisz, że on naprawdę tam był czy powoli mi odbija? – dostałam słowotoku i przyglądałam się dokładnie cioci bojąc się jak zareaguje
- Och Violu – podeszła do mnie i mocno przytuliła – Myślę, że musisz jutro z nim porozmawiać i kto wie może naprawdę przyszedł by się z Tobą zobaczyć ale jeśli go jednak tam nie było to na pewno nie zwariowałaś, po prostu  bardzo za nim tęsknisz – pocałowała mnie w czoło a ja płakałam dalej by ból  klatce piersiowej choć trochę zelżał. Miłość czasami okropnie boli i kto powiedział, że jest to najpiękniejsze uczucie którego można doświadczyć?

Leon


Leżałem na łóżku i wypominałem sobie jakim jestem idiotą. Byłem na lotnisku a kiedy tam wszedłem w moje oczy od razu rzuciła się przytulająca para i kogo zobaczyłem w tej dwójce? Violettę i Tomasa! Wiedziałem, że on tam będzie ale nie potrzebnie tak głupio zareagowałem. Chyba się zmieniłem, kiedyś podszedłbym tam i nawrzeszczał na Tomasa ale Violetta nie jest moją dziewczyną więc nie powinienem mówić jej z kim może się przytulać a z kim nie. Nie mam pojęcia czy nadal coś do mnie czuje ale przecież nie musiałem od razu uciekać.
 Głupi jestem i tyle, stchórzyłem przez strach przed tym co może powiedzieć. Gdyby mnie odrzuciła nie wiem jak bym sobie z tym poradził. Wciąż nie opuszcza mnie nadzieja ponieważ jest jakaś różnica między uściskiem a pocałunkiem. Spojrzałem na zegarek który wskazywał 20.20 uśmiechnąłem się i gwałtownie podciągnąłem by wstać. Muszę do niej iść, może jeszcze nie śpi i ucieszy się na mój widok? Nawet gdybym zastał tam Tomasa lub natknął się na jej ojca, nic ani nikt nie powstrzyma mnie od rozmowy z nią.


Trochę się rozpisałam ale mam nadzieję, że nie przynudziłam  ;) Zapraszam do czytania i komentowania ^^ 

wtorek, 20 sierpnia 2013

Rozdział 1.

Violetta       
Wzruszył mnie widok bliskich więc podbiegłam do nich szybko i zaczęłam przytulać każdego po kolei . Jako pierwszy pojawił się w moich objęciach oczywiście tata.
- Córeczko tak się za Tobą stęskniłem – pocałował mnie w czoło i zaczął ściskać – Kocham Cię i chyba więcej nie puszczę nigdzie na tak długo.
- Tatusiu ja też Cię kocham ale czy mógłbyś mnie tak nie miażdżyć tą swoją miłością? – wydusiłam z ledwością   a wszyscy się zaśmiali. Tata od razu mnie puścił a ja posłałam mu rozbawiony uśmiech.
- Przepraszam trochę mnie poniosło ale tak dawno Cię nie widziałem – spojrzał na mnie szczęśliwy z tego, że w końcu mnie widzi.
Potem znalazłam się także w objęciach Angie, Fran, Cami, Brodueya, Braco, Andresa, Maxiego i Nati ? Dziwnie było widzieć ją bez Ludmiły wyglądała na trochę przestraszoną więc posłałam jej pokrzepiający uśmiech. Kiedy ostatnio rozmawiałam z Fran przez telefon usłyszałam opowieść o tym jak zostali parą cóż od dawna było widać, że tą dwójkę do siebie ciągnie. Byłam szczęśliwa widząc prawie wszystkich na którym mi zależało najbardziej na świecie. Kiedy byliśmy już w drodze do wyjścia nagle obok mnie pojawił się Tomas cóż miałam nadzieję, że do naszego spotkania nie dojdzie tak szybko. Skąd wiedział kiedy przyjeżdżam przecież nie rozmawialiśmy przez całe wakacje? Zobaczyłam reakcje Fran która wycofała się trochę do tyłu ze spuszczonym wzrokiem, no to już wiedziałam kto był winny. Spiorunowałam ją spojrzeniem, a to gaduła już ja się z nią policzę.
- Violetto możemy porozmawiać?  - Tomas spojrzał na mnie pytająco a ja westchnęłam.
- Tato zaraz do was dołączę – oznajmiłam tacie.
- Dobrze córeczko ale przyjdź jak najszybciej. Olga już się niecierpliwi kiedy Cię w końcu zobaczy i pewnie czeka z kolacją – posłał gniewne spojrzenie w stronę chłopaka cóż nigdy za nim nie przepadał a teraz bardzo się z tego cieszyłam ponieważ miałam powód by szybko zakończyć z nim rozmowę. Wszyscy wyszli na zewnątrz a ja zostałam z Tomasem. Kiedy odwróciłam się ze skwaszoną miną myślałam tylko o tym, że na jego miejscu pragnęłam zobaczyć zupełnie inną osobę. Leon, ciekawe co teraz robił …

Leon       
Dlaczego miłość musi tak bardzo boleć? Od samego rana jestem na torze, musiałem zająć czymś myśli a moja nowa pasja do motorów na chwilę działała na mnie kojąco. Czułem, że moja siła woli całkowicie mnie opuszcza ponieważ wiedziałem, iż Violetta dzisiaj wraca a ja tak bardzo pragnąłem ją ujrzeć. W mojej głowie pojawiały się myśli wyłącznie o niej. Widziałem jej uśmiech i oczy które błyszczały gdy była szczęśliwa, czułem jej dotyk kiedy mnie przytulała. Leon, chłopie przecież miałeś przestać o niej myśleć upomniałem się, no właśnie miałem ale nie mogłem. Miałem nadzieje, że nie widząc jej przez 2 miesiące zapomnę lecz mimo tego, że nie kontaktowałem się z nią ani razu od jej wyjazdu nie potrafiłem . Wiedziałem co czuje, nie chciała ze mną być. Do tego Tomas, cieszyła mnie jego przeprowadzka, nie musiałbym wtedy już patrzeć na jego twarz ale oczywiście jak na złość musiał zostać. Po części przez niego straciłem to co kochałem najbardziej, zawsze musiał kręcić się koło niej  i mieszać w głowie nawet wtedy kiedy Violetta była moją dziewczyną. Byłem przekonany, że także Tomas nie zapomniał o tej wspaniałej dziewczynie, znając jego poleciał na lotnisko by znowu wyznać swoją miłość. Co  z tobą Verdas?! Dziwiłem się, przecież zawsze znajdowałem siłę by walczyć o jej uczucie i nie poddawałem się tak łatwo. Jeśli mnie odrzuci po raz kolejny to przecież i tak na pewno zgodziłaby się na przyjaźń ze mną. Czemu nie pomyślałem o tym wcześniej? Powinienem być na lotnisku razem z przyjaciółmi i czekać na jej powrót. Jeszcze może nie jest za późno. Wykręciłem motor i odjechałem z piskiem opon by jak najszybciej tam dotrzeć.

Violetta
Tomas chyba zauważył moją niechęć lecz nie dał po sobie nic poznać, idiota. Czemu od życia nigdy nie dostaje się tego czego się pragnie? Może chciało mi dopiec ponieważ miałam Leona lecz go straciłam i teraz gdy już wiedziałam, że moje serce bije tylko dla niego nie było go przy mnie.
- Violetto ! Violetto ! Czy ty w ogóle mnie słuchasz? – spytał mnie już trochę zirytowany chłopak. Ciekawa jestem ile już wykrzykuje moje imię.
- Przepraszam, mówiłeś coś? – spytałam głupio może wkurzy się i sobie pójdzie?
- Tak, ale nic się nie stało pewnie jesteś zmęczona podróżą – uśmiechnął się do mnie szeroko. Eee serio? Mógłby mi lepiej powiedzieć jak mogę się go pozbyć. Tak wiem jestem wredna.
- No dobrze, możesz powtórzyć? Tylko tak szybko bo wiesz, że mój tata nie lubi czekać – spojrzałam na niego z obojętną miną.
- Violu – wziął mnie za rękę – Chciałem …
- Nie Tomas – przerwałam mu i lekko zmarszczyłam brwi – Proszę nie kończ – ścisnęłam delikatnie jego dłoń – Domyślam się co chcesz mi powiedzieć. Najlepiej zapomnij o mnie ponieważ nie chcę już więcej nikogo ranić, wiem dokładnie czego chcę, proszę nie utrudniaj już naszej i tak  skomplikowanej relacji. Wierzę, że gdzieś tam jest dziewczyna która Cię pokocha i przy której będziesz szczęśliwy.
- Rozumiem –  odpowiedział po krótkiej chwili milczenia i westchnął zrezygnowany – Możemy zostać przyjaciółmi? – spojrzał na mnie uważnie czekając na moją reakcje  
- Oczywiście tylko mam nadzieje, że tym razem uda nam się to lepiej – uśmiechnęliśmy się do siebie  i przytuliliśmy delikatnie, mimo moich oporów spróbowałam oddać uścisk by nie było mu przykro. Moje oczy powędrowały w stronę wejścia a w nich zobaczyłam Leona?! Czy to naprawdę on czy z moją głową jest już aż tak źle więc mam omamy? Odsunęłam się od Tomasa i przetarłam oczy. Moje usta ułożyły się w Jego imię, Leon myślałam, że powiedziałam to bezgłośnie ale jak okazało się Tomas to usłyszał.
- Leon? Jest tutaj? – zadał pytanie zaskoczony.
- Tak chyba go widziałam – przerwałam i popatrzyłam w stronę drzwi. Oczy Tomasa powędrowały w to samo miejsce lecz nikogo tam nie było. – Chyba mi się wydawało, przepraszam ale muszę już iść, do zobaczenia – spojrzałam na jego zdziwioną minę i odeszłam. Czy ja ze świrowałam? Postanowiłam jeszcze się rozejrzeć  i nic mnie w tej chwili nie obchodziło, tata będzie musiał jeszcze trochę na mnie poczekać.


I oto jest rozdział pierwszy. Zapraszam do czytania ;) Przynajmniej 2 komentarze = nowy rozdział ponieważ nie wiem czy ktoś to czyta. Jeśli nikt tutaj nie zagląda to nie ma sensu żebym umieszczała to co napiszę ;)

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Prolog.

Wakacje dobiegały końca. Odetchnęłam dopiero stojąc na lotnisku w  Buenos Aires. Nienawidziłam podróży samolotem, już zawsze będą źle mi się kojarzyły z powodu licznych przeprowadzek. W poprzednim roku stałam tutaj dokładnie o tej samej porze lecz życie tamtej dziewczyny  zupełnie się różniło od obecnego. Gdyby ktoś powiedział mi wtedy jak się ono zmieni na pewno bym mu nie uwierzyła, uznałabym go za szaleńca. Byłam szczęśliwa z właśnie minionych wakacji, mogłam spędzić dużo czasu z moją kochaną babcią która tak wiele opowiedziała mi o mojej zmarłej mamie mimo tego stęskniłam się za moim zbytnio troskliwym  tatą który wydzwaniał do mnie kilkanaście razy na dzień, za Angie, przyjaciółmi a także za Ramallo i Olgitą oraz jej popisowym ciastem czekoladowym które tak bardzo lubiłam. Brakowało mi domu i najbliższych. W mojej głowie kłębiły się także myśli o Leonie i Tomasie. Zastanawiałam się nad tym czy któryś z nich o mnie pamięta, żaden nie odezwał się słowem przez całe wakacje, mogłam wcześniej przewidzieć to, że przekreślając ich szanse, iż  będę z którymkolwiek z nich przestaną zaprzątać sobie mną swoją głowę oraz serce lecz nie mogłam patrzeć na to jak wciąż ze sobą rywalizują więc zmusiło mnie to do podjęcia takiej a nie innej decyzji. Teraz kiedy było już za późno żałowałam swojego niezdecydowania, nie zauważałam, że swoim zachowaniem upodabniam się do Ludmiły. Chociaż ciężko przełknąć te słowa żmija miała racje twierdząc, iż nie jestem taka niewinna. Nie zasługiwałam na nich więc dobrze zrobili zapominając o mnie, miałam żal do siebie za to, że ich raniłam. Leon, kiedy o nim myślałam robiło mi się ciepło na sercu. Jestem przekonana co do tego, że za późno uświadomiłam sobie jak ważny dla mnie jest on i jego uczucie do mnie. Czasami przypominałam sobie o tym jak czułam się w jego objęciach, bezpieczna i kochana przez to jaka jestem głupia utraciłam to na zawsze aż chciało mi się płakać. O Tomasie nie rozmyślałam zbyt często ponieważ często mnie ranił oraz zawodził, powinnam wcześniej zorientować się , że nie jesteśmy sobie pisani. Byłam zbyt zaślepiona zauroczeniem do niego by zauważyć jaka szczególna więź łączyła mnie i Leona. Dowiedziałam się od Fran, że Tomas jednak nie wyjechał i został w Buenos Aires. Nie miałam ochoty się z nim więcej spotykać choć wiedziałam, że to niestety nieuniknione.

Od rozmyślań wyrwał mnie widok moich najbliższych,  na moich ustach pojawił się uśmiech kiedy ich ujrzałam zauważyłam też w ich rękach wielki napis ``Witamy w domu Violetto’’


Jeśli pojawiły się jakieś błędy to z góry przepraszam. Mam nadzieję, że kogoś zaciekawiłam i będzie czytać dalej ;)

Cześć.

Witam wszystkich. Zapraszam was do czytania mojego bloga. Mam nadzieję że kogoś z was zainteresuje historia przedstawiona przeze mnie ;) Zabieram się do pisania.