piątek, 11 października 2013

One shot.

Ostatnio wpadł mi do głowy taki pomysł aby napisać one shot o Ludmile ;) To moja pierwsza taka historia więc mam nadzieję, że będziecie wyrozumiali i chociaż trochę wam się spodoba. Dziękuje za wszystkie komentarze pod ostatnim postem ponieważ bardzo mi pomogły w podjęciu decyzji ;* Postanowiłam, iż będę kontynuowała to co pisałam i nowy rozdział może pojawi się w ten weekend, podkreślam może ;) Ostatnio chęć do dalszego pisania całkowicie mnie opuszcza ponieważ jest tyle wspaniałych blogów i mój w porównaniu z nimi wypada bardzo słabo. Bardzo bym chciała mieć więcej talentu w pisaniu ale cóż nie będę się jeszcze bardziej dołować. Chciałabym powiedzieć tym osobom którzy czytają moje opowiadanie, że przyszłość tego bloga stoi pod dużym znakiem zapytania i bardzo prawdopodobne jest to, iż przestanę go prowadzić. Za bardzo się rozpisałam, przepraszam ;*


„Miłość nie pyta o nic, bo kiedy zaczynamy się nad nią zastanawiać, ogarnia nas przerażenie, niewypowiedziany lęk, którego nie sposób nazwać słowami. Może jest to obawa bycia wzgardzonym, odrzuconym, obawa, że pryśnie czar? Może wydaje się to śmieszne, ale właśnie tak się dzieje. Dlatego nie należy stawiać pytań, lecz działać. Trzeba wystawiać się na ryzyko…”



Był piękny, poniedziałkowy poranek, więc wszyscy uczniowie kierowali się w stronę Studia, aby zacząć nowy tydzień śpiewu i tańca. Wszystkie oczy zwróciły się w kierunku Ludmiły, która dumnie kroczyła, pławiąc się w porannym słońcu. Oświetlającego jej osobę jak reflektory sceniczne. Chociaż blondynka szła z zadartą głową… Jako jedyna, wiedziała o pobojowisku, które tworzyło się w jej wnętrzu.
Skierowała się do jeszcze pustej, sali tańca. Pragnęła uciec, od wszystkich tych ludzi, nie żywiącej do niej zbytniej sympatii. Spojrzała w lustro, znajdujące się w pomieszczeniu. Nie była zachwycona tym, co w nim ujrzała. Na policzkach lśniły łzy, a oczy spuchły od płaczu. Myślała o Federico, z którym w ostatnim czasie, bardzo się zbliżyła. Miała jednak obawy, co do tego czy rzeczywiście dzięki uczuciu do niego, mogła się zmienić. Do tej pory nie pojawiła się jeszcze osoba, która byłaby w stanie roztopić serce blondynki, skute lodem. Ale w obecności chłopaka, wydawało się jakby powoli stawało się gorące oraz pełne miłości. Przeraźliwie bała się otworzyć i poddać uczuciom. Wspomnienia, z przeszłości, starała zepchnąć w najdalsze zakamarki umysłu. Ale one uparcie powracały. Życie Ludmiły, wcale nie było proste. Chociaż wielu uważało, że mając tak bogatych rodziców, każde pragnienie zostaje spełnione, a więc niczego więcej, nie brakuje do szczęścia. Nikt nie wiedział, iż w głębi, była bardzo nieszczęśliwą osobą. Odpychała każdego, kto chciał się do niej zbliżyć. Pewne wydarzenia, wpłynęły na wytworzenie w Ferro, takiej osobowości. Przed oczami, wciąż widziała, małą dziewczynkę, w okularach na nosie i dwoma blond kitkami. Nie potrafiła wymazać wspomnień szyderstwa i śmiechu rówieśników. Zawsze miała wielkie marzenia. Już od najmłodszych lat wiedziała, co chce robić w przyszłości. Dążyła do celu, by udowodnić wszystkim, którzy wyśmiewali jej marzenia, iż może wiele osiągnąć, dzięki miłości do muzyki. Najbardziej żałowała, że w ciągłej wędrówce na szczyt, zgubiła swój prawdziwy charakter. Nigdy nie otrzymała wsparcia od rodziców. Rzadko zastawała ich w domu, ponieważ byli pochłonięci pracą i czasami zapominali, o istnieniu córki. Jednym, z powodów niechęci do Violetty, była zazdrość o otaczających ją bliskich. Posiadała tylko tatę. Chociaż trochę nadopiekuńczego, to dbającego o szczęście oraz bezpieczeństwo córki. Ona, miała dwójkę rodziców. Ale nie otrzymała, od żadnego z nich, większego zainteresowania. Jedyną osobą, która znała ją naprawdę, była gosposia pracująca w jej domu. Wiedziała, że Ludmiła, na zewnątrz wyglądała na silną. Jednak w środku, była bardzo krucha - jak porcelanowa figurka. Pragnęła się zmienić. Nie chciała być już samotna. Miała obawy, ponieważ nie wiedziała czy jest w stanie, tego dokonać.
Pogrążona w myślach, nie usłyszała otwierających się drzwi. Kiedy zobaczyła odbicie chłopaka, na którego widok, serce się topiło. Zamarła. Nie chciała, aby ktokolwiek oglądał ją, w takim stanie. Szybko otarła łzy, z policzków. Cichutko wypowiedziała imię intruza – Federico.
- Ludmiło, co się stało? – spytał zmartwiony.
- A co, miałoby mi się niby stać? Mi Ludmile Ferro? – prychnęła. Kolejne kłamstwo, które wydobyło się z ust dziewczyny. - Żal mi jest was wszystkich- zakpiła. - Przewyższam was poziomem, pod każdym względem. Kto Ci pozwolił na to, by się tak podkradać?! – Wykrzyczała i szybko wybiegła z sali.
Pragnęła wyznać mu wszystko, co leżało na sercu. Wypłakać w jego ramionach, lecz bała się pokazać, jaka jest słaba i bezradna.
Nie spostrzegła nawet, gdzie poniosły ją nogi. Rozejrzała się, upewniając czy w pobliżu nikogo nie ma. Usiadła na ławce i zasłoniła twarz, pozwalając gorącym łzom, lać się po policzkach. Wiedziała, że źle się zachowała. Odepchnęła od siebie, jedyną osobę, która chciała być blisko niej.
Nagle poczuła rękę, która zacisnęła się delikatnie, na jej ramieniu. Podnosząc oczy, ujrzała przed sobą… Tego samego chłopaka, na którego kilka minut temu, nawrzeszczała. Federico usiadł przy Ludmile i zamknął, w mocnym uścisku swych ramion. Dziewczyna, nie miała zamiaru, popełnić tego samego błędu. Tym razem, nie odepchnęła, Włocha.
- Przepraszam – wyszeptała.
- Powiedz mi proszę. Dlaczego, zawsze próbujesz mnie, od siebie odsunąć? – zapytał, patrząc prosto w oczy, blondynki.
- Po prostu się boję – spuściła wzrok – Boję się coś poczuć, a potem przeżyć rozczarowanie oraz ból.
- Czy mogę coś zrobić, by opuścił cię strach? – uniósł pytająco brwi.
Dziewczyna, pokręciła przecząco głową. Zrezygnowana wstała, lecz Federico złapał jej rękę, nie pozwalając uciec. Podniósł się i przybliżył tak, że ich usta złączyły się w gorącym pocałunku. Ludmiła podjęła decyzję, że więcej nie będzie walczyła, z uczuciami i oddała pocałunek. Jej serce zabiło szybciej. Jakby miało wyrwać się ze szczęścia, z piersi. Po raz pierwszy, poczuła siłę, która natchnęła ją, odwagą zmierzenia się ze wszystkim. Siłę prawdziwej miłości.



Dobra mam nadzieję, że choć trochę się spodoba i nie stwierdzicie, iż to jakieś bez sensu ;* Pozdrawiam, całuję i ściskam <3

5 komentarzy:

  1. śliczny One Shot. bardzo mi się podobał. fajnie opisałaś sytuację Ludmiły i to, że Federico mimo wszystko jej nie zostawił:)
    jeżeli chodzi o talent pisarski to osobiście uważam, że go posiadasz. nie każdego bloga chce się czytać, bo w niektórzy piszą byle coś było. u Ciebie jest inaczej. szkoda byłoby, gdybyś przestała pisać. wiadomo, że zawsze znajdą się lepsi, bardziej doświadczeni, ale nie wolno się poddawać! jeśli tylko będziesz chciała się rozwijać, to będziesz pisała jeszcze lepiej. wydaje mi się, że troszkę za surowo się oceniasz;) wyluzuj i po prostu ciesz się tym, co robisz:)
    pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej...
    Jakie to było piękne,
    Federico jak anioł stróż i wgl te wszystkie uczucia.
    Ach,...
    Nic więcej nie napiszę, bo jestem taka zachwycona. <3
    Xenia <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Lal! Dziewczyno masz talent! I szczerze mówiąc lepiej Ci wyszło One Shot o Ludmile!. Napiszesz next? Proszę!

    OdpowiedzUsuń
  4. Padam <3 jak zobaczyłam że o Ludmile to od razu klik i czytam *.*
    Jestem pod ogromnym wrażeniem...
    Napisałaś to cudownie, wysmienicie!
    Te wszystkie uczucia, zagubienie Ludmily, i Fede, który
    zachował się tak jak powinien, tylko on poznał i odkryl w Lu ta je kruchość,
    delikatność i strach przed światem. To dzięki niemu jej serce zaczyna bić od nowa, całkiem inaczej ;)
    Cudowny, więcej takich perełek ;)
    Pozdrawiam :d
    Maja ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam, że dopiero teraz komentuje ale wcześniej nie mogłam.
    Wspaniały <33
    Strasznie, strasznie mi się podobał ;**
    Był...No po prostu piękny ;*
    Masz ogromny talent ;**
    Bardzo się cieszę, że jednak zostajesz przy tej historii. Jest naprawdę rewelacyjna. I weź się tak nie krytykuj bo tylko mnie wkurzasz. Masz mnóstwo talentu i jeszcze raz powiesz choćby słówko, że nie to uduszę cię własnymi rękoma! Strzeż się!
    PS To ja Milena.., tylko że zmieniłam nazwę, bo zaczynam "nowy etap" na blogspocie. ( a nie wiem jak to się odmienia...;P ) Zaczęłam pisać opowiadanie i mam nadzieję, że na nie zajrzysz. Gorąco zapraszam amor-amor-amor-leonetta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń