Ostatnio
wpadł mi do głowy taki pomysł aby napisać one shot o Ludmile ;) To moja
pierwsza taka historia więc mam nadzieję, że będziecie wyrozumiali i chociaż
trochę wam się spodoba. Dziękuje za wszystkie komentarze pod ostatnim postem
ponieważ bardzo mi pomogły w podjęciu decyzji ;* Postanowiłam, iż będę
kontynuowała to co pisałam i nowy rozdział może pojawi się w ten weekend,
podkreślam może ;) Ostatnio chęć do dalszego pisania całkowicie mnie opuszcza
ponieważ jest tyle wspaniałych blogów i mój w porównaniu z nimi wypada bardzo
słabo. Bardzo bym chciała mieć więcej talentu w pisaniu ale cóż nie będę się
jeszcze bardziej dołować. Chciałabym powiedzieć tym osobom którzy czytają moje
opowiadanie, że przyszłość tego bloga stoi pod dużym znakiem zapytania i bardzo
prawdopodobne jest to, iż przestanę go prowadzić. Za bardzo się rozpisałam,
przepraszam ;*
Dobra mam nadzieję, że choć trochę się spodoba i nie stwierdzicie, iż to jakieś bez sensu ;* Pozdrawiam, całuję i ściskam <3
„Miłość nie pyta o nic, bo kiedy zaczynamy się nad nią zastanawiać, ogarnia nas przerażenie, niewypowiedziany lęk, którego nie sposób nazwać słowami. Może jest to obawa bycia wzgardzonym, odrzuconym, obawa, że pryśnie czar? Może wydaje się to śmieszne, ale właśnie tak się dzieje. Dlatego nie należy stawiać pytań, lecz działać. Trzeba wystawiać się na ryzyko…”
Był piękny, poniedziałkowy poranek, więc wszyscy uczniowie kierowali się w
stronę Studia, aby zacząć nowy tydzień śpiewu i tańca. Wszystkie oczy zwróciły
się w kierunku Ludmiły, która dumnie kroczyła, pławiąc się w porannym słońcu. Oświetlającego
jej osobę jak reflektory sceniczne. Chociaż blondynka szła z zadartą głową…
Jako jedyna, wiedziała o pobojowisku, które tworzyło się w jej wnętrzu.
Skierowała się do jeszcze pustej, sali tańca. Pragnęła uciec, od wszystkich
tych ludzi, nie żywiącej do niej zbytniej sympatii. Spojrzała w lustro, znajdujące
się w pomieszczeniu. Nie była zachwycona tym, co w nim ujrzała. Na policzkach
lśniły łzy, a oczy spuchły od płaczu. Myślała o Federico, z którym w ostatnim
czasie, bardzo się zbliżyła. Miała jednak obawy, co do tego czy rzeczywiście
dzięki uczuciu do niego, mogła się zmienić. Do tej pory nie pojawiła się
jeszcze osoba, która byłaby w stanie roztopić serce blondynki, skute lodem. Ale
w obecności chłopaka, wydawało się jakby powoli stawało się gorące oraz pełne
miłości. Przeraźliwie bała się otworzyć i poddać uczuciom. Wspomnienia, z
przeszłości, starała zepchnąć w najdalsze zakamarki umysłu. Ale one uparcie powracały.
Życie Ludmiły, wcale nie było proste. Chociaż wielu uważało, że mając tak
bogatych rodziców, każde pragnienie zostaje spełnione, a więc niczego więcej,
nie brakuje do szczęścia. Nikt nie wiedział, iż w głębi, była bardzo
nieszczęśliwą osobą. Odpychała każdego, kto chciał się do niej zbliżyć. Pewne
wydarzenia, wpłynęły na wytworzenie w Ferro, takiej osobowości. Przed oczami,
wciąż widziała, małą dziewczynkę, w okularach na nosie i dwoma blond kitkami.
Nie potrafiła wymazać wspomnień szyderstwa i śmiechu rówieśników. Zawsze miała
wielkie marzenia. Już od najmłodszych lat wiedziała, co chce robić w przyszłości.
Dążyła do celu, by udowodnić wszystkim, którzy wyśmiewali jej marzenia, iż może
wiele osiągnąć, dzięki miłości do muzyki. Najbardziej żałowała, że w ciągłej
wędrówce na szczyt, zgubiła swój prawdziwy charakter. Nigdy nie otrzymała
wsparcia od rodziców. Rzadko zastawała ich w domu, ponieważ byli pochłonięci
pracą i czasami zapominali, o istnieniu córki. Jednym, z powodów niechęci do
Violetty, była zazdrość o otaczających ją bliskich. Posiadała tylko tatę. Chociaż
trochę nadopiekuńczego, to dbającego o szczęście oraz bezpieczeństwo córki. Ona,
miała dwójkę rodziców. Ale nie otrzymała, od żadnego z nich, większego
zainteresowania. Jedyną osobą, która znała ją naprawdę, była gosposia pracująca
w jej domu. Wiedziała, że Ludmiła, na zewnątrz wyglądała na silną. Jednak w
środku, była bardzo krucha - jak porcelanowa figurka. Pragnęła się zmienić. Nie
chciała być już samotna. Miała obawy, ponieważ nie wiedziała czy jest w stanie,
tego dokonać.
Pogrążona w myślach, nie usłyszała otwierających się drzwi. Kiedy zobaczyła
odbicie chłopaka, na którego widok, serce się topiło. Zamarła. Nie chciała, aby
ktokolwiek oglądał ją, w takim stanie. Szybko otarła łzy, z policzków. Cichutko
wypowiedziała imię intruza – Federico.
- Ludmiło, co się stało? – spytał zmartwiony.
- A co, miałoby mi się niby stać? Mi Ludmile Ferro? – prychnęła. Kolejne
kłamstwo, które wydobyło się z ust dziewczyny. - Żal mi jest was wszystkich-
zakpiła. - Przewyższam was poziomem, pod każdym względem. Kto Ci pozwolił na to,
by się tak podkradać?! – Wykrzyczała i szybko wybiegła z sali.
Pragnęła wyznać mu wszystko, co leżało na sercu. Wypłakać w jego ramionach,
lecz bała się pokazać, jaka jest słaba i bezradna.
Nie spostrzegła nawet, gdzie poniosły ją nogi. Rozejrzała się, upewniając
czy w pobliżu nikogo nie ma. Usiadła na ławce i zasłoniła twarz, pozwalając
gorącym łzom, lać się po policzkach. Wiedziała, że źle się zachowała. Odepchnęła
od siebie, jedyną osobę, która chciała być blisko niej.
Nagle poczuła rękę, która zacisnęła się delikatnie, na jej ramieniu. Podnosząc
oczy, ujrzała przed sobą… Tego samego chłopaka, na którego kilka minut temu,
nawrzeszczała. Federico usiadł przy Ludmile i zamknął, w mocnym uścisku swych
ramion. Dziewczyna, nie miała zamiaru, popełnić tego samego błędu. Tym razem, nie
odepchnęła, Włocha.
- Przepraszam – wyszeptała.
- Powiedz mi proszę. Dlaczego, zawsze próbujesz mnie, od siebie odsunąć? –
zapytał, patrząc prosto w oczy, blondynki.
- Po prostu się boję – spuściła wzrok – Boję się coś poczuć, a potem
przeżyć rozczarowanie oraz ból.
- Czy mogę coś zrobić, by opuścił cię strach? – uniósł pytająco brwi.
Dziewczyna, pokręciła przecząco głową. Zrezygnowana wstała, lecz Federico
złapał jej rękę, nie pozwalając uciec. Podniósł się i przybliżył tak, że ich
usta złączyły się w gorącym pocałunku. Ludmiła podjęła decyzję, że więcej nie
będzie walczyła, z uczuciami i oddała pocałunek. Jej serce zabiło szybciej. Jakby
miało wyrwać się ze szczęścia, z piersi. Po raz pierwszy, poczuła siłę, która
natchnęła ją, odwagą zmierzenia się ze wszystkim. Siłę prawdziwej miłości.
Dobra mam nadzieję, że choć trochę się spodoba i nie stwierdzicie, iż to jakieś bez sensu ;* Pozdrawiam, całuję i ściskam <3
śliczny One Shot. bardzo mi się podobał. fajnie opisałaś sytuację Ludmiły i to, że Federico mimo wszystko jej nie zostawił:)
OdpowiedzUsuńjeżeli chodzi o talent pisarski to osobiście uważam, że go posiadasz. nie każdego bloga chce się czytać, bo w niektórzy piszą byle coś było. u Ciebie jest inaczej. szkoda byłoby, gdybyś przestała pisać. wiadomo, że zawsze znajdą się lepsi, bardziej doświadczeni, ale nie wolno się poddawać! jeśli tylko będziesz chciała się rozwijać, to będziesz pisała jeszcze lepiej. wydaje mi się, że troszkę za surowo się oceniasz;) wyluzuj i po prostu ciesz się tym, co robisz:)
pozdrawiam serdecznie!
Jej...
OdpowiedzUsuńJakie to było piękne,
Federico jak anioł stróż i wgl te wszystkie uczucia.
Ach,...
Nic więcej nie napiszę, bo jestem taka zachwycona. <3
Xenia <3
Lal! Dziewczyno masz talent! I szczerze mówiąc lepiej Ci wyszło One Shot o Ludmile!. Napiszesz next? Proszę!
OdpowiedzUsuńPadam <3 jak zobaczyłam że o Ludmile to od razu klik i czytam *.*
OdpowiedzUsuńJestem pod ogromnym wrażeniem...
Napisałaś to cudownie, wysmienicie!
Te wszystkie uczucia, zagubienie Ludmily, i Fede, który
zachował się tak jak powinien, tylko on poznał i odkryl w Lu ta je kruchość,
delikatność i strach przed światem. To dzięki niemu jej serce zaczyna bić od nowa, całkiem inaczej ;)
Cudowny, więcej takich perełek ;)
Pozdrawiam :d
Maja ;)
Przepraszam, że dopiero teraz komentuje ale wcześniej nie mogłam.
OdpowiedzUsuńWspaniały <33
Strasznie, strasznie mi się podobał ;**
Był...No po prostu piękny ;*
Masz ogromny talent ;**
Bardzo się cieszę, że jednak zostajesz przy tej historii. Jest naprawdę rewelacyjna. I weź się tak nie krytykuj bo tylko mnie wkurzasz. Masz mnóstwo talentu i jeszcze raz powiesz choćby słówko, że nie to uduszę cię własnymi rękoma! Strzeż się!
PS To ja Milena.., tylko że zmieniłam nazwę, bo zaczynam "nowy etap" na blogspocie. ( a nie wiem jak to się odmienia...;P ) Zaczęłam pisać opowiadanie i mam nadzieję, że na nie zajrzysz. Gorąco zapraszam amor-amor-amor-leonetta.blogspot.com