czwartek, 26 grudnia 2013

To już jest koniec?

Pożegnania nadszedł czas, dzisiaj Anna żegna was. O nawet mi się zrymowało ;) Trudno mi było w końcu zdecydować jaką podjąć decyzje. Jak na razie kończę z pisaniem tego bloga, moje wypociny znowu będzie skrywał jedynie mój zeszyt. Nie wiem, chyba nie będę się rozpisywała ponieważ nikt nie będzie rozpaczał z powodu mojego odejścia, jest tyle wspaniałych blogów więc mój w porównaniu z nimi zaśmieca tylko blogspota. Czy kiedyś wrócę? Może, ze mną nigdy nic nie wiadomo ;)
Dziękuje za komentarze od :
Wecia D
Violetta Opowiadania
Marcela Ferro
Savanna
Carolina Verdas
Maddy Parks
Violetta Castillo
Tini . ; 3
Maja Wilczek
Xenia Verdas
Lady Godiva
Milena Verdas
tinkerbell
kornelia80
Martyna Ferro
Kira Verdas
oraz każdemu anonimowi
Nawet nie wiecie jak bardzo cieszyły mnie wasze ciepłe słowa ;*
Nie chciałam nikogo wyróżniać lecz muszę to zrobić ;* Najbardziej chciałabym podziękować moim kochanym czytelniczkom : Carolinie Verdas oraz tinkerbell <3 Dziewczyny bez was chyba bym już dawno zrezygnowała. Wasze komentarze zawsze podbudowywały moją wiarę w siebie i motywowały do dalszego pisania. Dziękuje ;**
Co tu więcej pisać? Na razie nic więcej nie przychodzi mi do głowy. Jeszcze raz dziękuje za komentarze oraz wyświetlenia <3 Nigdy nigdzie się nie reklamowałam więc wynik, który osiągnęłam mile mnie zaskoczył ;* Kiedy zakładałam tego bloga myślałam, że nie znajdzie się nawet jedna osoba która będzie chciała to czytać ;)
Pozdrawiam i całuje,

Violetta


poniedziałek, 23 grudnia 2013

Prolog.

Miał być nowy blog ale postanowiłam, że tutaj po raz trzeci już wstawię coś nowego ;p Niektóre posty usunęłam. Nie podoba mi się to co pisze więc nie wiem czy to nie bez sensu znowu zaczynać. Jak to mówią do trzech razy sztuka. Jeśli i to opowiadanie nie będzie mi szło, pożegnam blogowy świat i powrócę do pisania w moim zeszycie ;) 1 rozdział prawdopodobnie ukaże się dzisiaj ;)

Prolog

Pozostanę tu przy to­bie, dopóki przychodzić będziesz na brzeg tej rze­ki. A gdy pójdziesz spać, ułożę się do snu u drzwi two­jego po­koju. A kiedy odjedziesz, podążę twoim śla­dem. Aż po­wiesz mi: Zos­taw mnie!, a wte­dy odejdę. Ale do końca moich dni nie przestanę Cię kochać.

Nasze życie jest zagadką, nieodkrytą tajemnicą. Nie umiemy przewidzieć jaki czeka nas los, co przyniesie każdy nowy dzień. Istnienie każdego jest jego własną powieścią, którą kształtuje poprzez swoje decyzje. Rozdziały mogą być radosne jak w pięknej bajce ale również przepełnione smutkiem i cierpieniem. Nikt nie potrafi przewidzieć co się wydarzy w jego egzystencji, lecz przykre zdarzenia zawsze dzieją się z jakiejś przyczyny. Nie należy poddawać się cierpieniu, los należy brać w swoje własne ręce i dążyć wyboistą ścieżką ku swojemu szczęściu. Doświadczenia smutku oraz radości pokażą nam jak mamy dojść do swojego upragnionego celu. 
~*~
Szatynka wygonie usadowiła się na łóżku, wzięła do ręki długopis i pamiętnik. Pisanie sprawiało, że trudy dnia codziennego odpływały z jej duszy, zawsze czuła się lepiej przelewając na papier swoje myśli. Wiedziała, iż na jego kartkach może wyrazić prawdę nikogo przy tym nie raniąc. Mogła być zupełnie szczera, opisywać swoje marzenia oraz pragnienia. Na pozór zwyczajna rzecz stała się dla dziewczyny czymś ważnym, przyjacielem i powiernikiem sekretów.

„Kochany pamiętniku. Duszenie w sobie prawdziwych uczuć staje się coraz bardziej nie do zniesienia. Wiem, że wyjechał lecz pomimo dzielących nas kilometrów nie jestem w stanie o nim zapomnieć, wciąż czuje więź, która łączy nasze serca. Ale to niesprawiedliwe wobec Diego, teraz to on jest moim chłopakiem, a Leon ma Lare. Sama nie wiem czemu nie mogę wyrzuć go ze swojego serca i umysłu. Przecież tyle mam, osobę, która jest przy mnie i darzy uczuciem bez sprzeczek, zazdrości oraz większych trudności. Lecz czy miłość bez cierpienia  jest miłością? Sama się już gubię w tym wszystkim. Jestem świadoma, że Leon Verdas prawdopodobnie już nigdy nie pojawi się w moim życiu więc czy warto poświęcać to co się posiada dla czegoś co nigdy nie będzie miało miejsca? Ja nawet nie wiem czy odwzajemnia moje uczucia ale nieuczciwe jest myślenie o kimś będąc zupełnie z inną osobą. Moje myśli biją się ze sobą, nikt nie jest w stanie mi doradzić co powinnam zrobić. Najlepiej byłoby gdybym zapomniała o jego oczach, które swoją zielenią przywoływały ciepło. Minęło pół roku od kiedy odszedł, nie wiele rozmawialiśmy od tego czasu więc jeśli on był w stanie o mnie zapomnieć, czemu ja nie mogę tego uczynić? Czuje się źle ponieważ wykorzystuje w tym celu Diego. Kiedy zostaliśmy parą owszem myślałam, iż naprawdę zakochałam się w kimś innym. Teraz jednak wiem, to nie była miłość. Nie umiem odepchnąć silnego uczucia, którym darze Leona  lecz dołożę wszelkich starań aby w końcu mi się to udało. Nie widzę innego wyjścia. Mamo wiem, że nade mną czuwasz, proszę daj mi jakiś znak aby wiedzieć co powinnam zrobić. ”

Po  policzkach dziewczyny zaczęły płynąć łzy, które rozmazywały tusz długopisu. Violetta odłożyła pamiętnik i ułożyła się do snu. Zamknęła oczy i pragnęła przenieść się jak najszybciej w krainę snu, aby przez chwile zapomnieć o problemach.

piątek, 11 października 2013

One shot.

Ostatnio wpadł mi do głowy taki pomysł aby napisać one shot o Ludmile ;) To moja pierwsza taka historia więc mam nadzieję, że będziecie wyrozumiali i chociaż trochę wam się spodoba. Dziękuje za wszystkie komentarze pod ostatnim postem ponieważ bardzo mi pomogły w podjęciu decyzji ;* Postanowiłam, iż będę kontynuowała to co pisałam i nowy rozdział może pojawi się w ten weekend, podkreślam może ;) Ostatnio chęć do dalszego pisania całkowicie mnie opuszcza ponieważ jest tyle wspaniałych blogów i mój w porównaniu z nimi wypada bardzo słabo. Bardzo bym chciała mieć więcej talentu w pisaniu ale cóż nie będę się jeszcze bardziej dołować. Chciałabym powiedzieć tym osobom którzy czytają moje opowiadanie, że przyszłość tego bloga stoi pod dużym znakiem zapytania i bardzo prawdopodobne jest to, iż przestanę go prowadzić. Za bardzo się rozpisałam, przepraszam ;*


„Miłość nie pyta o nic, bo kiedy zaczynamy się nad nią zastanawiać, ogarnia nas przerażenie, niewypowiedziany lęk, którego nie sposób nazwać słowami. Może jest to obawa bycia wzgardzonym, odrzuconym, obawa, że pryśnie czar? Może wydaje się to śmieszne, ale właśnie tak się dzieje. Dlatego nie należy stawiać pytań, lecz działać. Trzeba wystawiać się na ryzyko…”



Był piękny, poniedziałkowy poranek, więc wszyscy uczniowie kierowali się w stronę Studia, aby zacząć nowy tydzień śpiewu i tańca. Wszystkie oczy zwróciły się w kierunku Ludmiły, która dumnie kroczyła, pławiąc się w porannym słońcu. Oświetlającego jej osobę jak reflektory sceniczne. Chociaż blondynka szła z zadartą głową… Jako jedyna, wiedziała o pobojowisku, które tworzyło się w jej wnętrzu.
Skierowała się do jeszcze pustej, sali tańca. Pragnęła uciec, od wszystkich tych ludzi, nie żywiącej do niej zbytniej sympatii. Spojrzała w lustro, znajdujące się w pomieszczeniu. Nie była zachwycona tym, co w nim ujrzała. Na policzkach lśniły łzy, a oczy spuchły od płaczu. Myślała o Federico, z którym w ostatnim czasie, bardzo się zbliżyła. Miała jednak obawy, co do tego czy rzeczywiście dzięki uczuciu do niego, mogła się zmienić. Do tej pory nie pojawiła się jeszcze osoba, która byłaby w stanie roztopić serce blondynki, skute lodem. Ale w obecności chłopaka, wydawało się jakby powoli stawało się gorące oraz pełne miłości. Przeraźliwie bała się otworzyć i poddać uczuciom. Wspomnienia, z przeszłości, starała zepchnąć w najdalsze zakamarki umysłu. Ale one uparcie powracały. Życie Ludmiły, wcale nie było proste. Chociaż wielu uważało, że mając tak bogatych rodziców, każde pragnienie zostaje spełnione, a więc niczego więcej, nie brakuje do szczęścia. Nikt nie wiedział, iż w głębi, była bardzo nieszczęśliwą osobą. Odpychała każdego, kto chciał się do niej zbliżyć. Pewne wydarzenia, wpłynęły na wytworzenie w Ferro, takiej osobowości. Przed oczami, wciąż widziała, małą dziewczynkę, w okularach na nosie i dwoma blond kitkami. Nie potrafiła wymazać wspomnień szyderstwa i śmiechu rówieśników. Zawsze miała wielkie marzenia. Już od najmłodszych lat wiedziała, co chce robić w przyszłości. Dążyła do celu, by udowodnić wszystkim, którzy wyśmiewali jej marzenia, iż może wiele osiągnąć, dzięki miłości do muzyki. Najbardziej żałowała, że w ciągłej wędrówce na szczyt, zgubiła swój prawdziwy charakter. Nigdy nie otrzymała wsparcia od rodziców. Rzadko zastawała ich w domu, ponieważ byli pochłonięci pracą i czasami zapominali, o istnieniu córki. Jednym, z powodów niechęci do Violetty, była zazdrość o otaczających ją bliskich. Posiadała tylko tatę. Chociaż trochę nadopiekuńczego, to dbającego o szczęście oraz bezpieczeństwo córki. Ona, miała dwójkę rodziców. Ale nie otrzymała, od żadnego z nich, większego zainteresowania. Jedyną osobą, która znała ją naprawdę, była gosposia pracująca w jej domu. Wiedziała, że Ludmiła, na zewnątrz wyglądała na silną. Jednak w środku, była bardzo krucha - jak porcelanowa figurka. Pragnęła się zmienić. Nie chciała być już samotna. Miała obawy, ponieważ nie wiedziała czy jest w stanie, tego dokonać.
Pogrążona w myślach, nie usłyszała otwierających się drzwi. Kiedy zobaczyła odbicie chłopaka, na którego widok, serce się topiło. Zamarła. Nie chciała, aby ktokolwiek oglądał ją, w takim stanie. Szybko otarła łzy, z policzków. Cichutko wypowiedziała imię intruza – Federico.
- Ludmiło, co się stało? – spytał zmartwiony.
- A co, miałoby mi się niby stać? Mi Ludmile Ferro? – prychnęła. Kolejne kłamstwo, które wydobyło się z ust dziewczyny. - Żal mi jest was wszystkich- zakpiła. - Przewyższam was poziomem, pod każdym względem. Kto Ci pozwolił na to, by się tak podkradać?! – Wykrzyczała i szybko wybiegła z sali.
Pragnęła wyznać mu wszystko, co leżało na sercu. Wypłakać w jego ramionach, lecz bała się pokazać, jaka jest słaba i bezradna.
Nie spostrzegła nawet, gdzie poniosły ją nogi. Rozejrzała się, upewniając czy w pobliżu nikogo nie ma. Usiadła na ławce i zasłoniła twarz, pozwalając gorącym łzom, lać się po policzkach. Wiedziała, że źle się zachowała. Odepchnęła od siebie, jedyną osobę, która chciała być blisko niej.
Nagle poczuła rękę, która zacisnęła się delikatnie, na jej ramieniu. Podnosząc oczy, ujrzała przed sobą… Tego samego chłopaka, na którego kilka minut temu, nawrzeszczała. Federico usiadł przy Ludmile i zamknął, w mocnym uścisku swych ramion. Dziewczyna, nie miała zamiaru, popełnić tego samego błędu. Tym razem, nie odepchnęła, Włocha.
- Przepraszam – wyszeptała.
- Powiedz mi proszę. Dlaczego, zawsze próbujesz mnie, od siebie odsunąć? – zapytał, patrząc prosto w oczy, blondynki.
- Po prostu się boję – spuściła wzrok – Boję się coś poczuć, a potem przeżyć rozczarowanie oraz ból.
- Czy mogę coś zrobić, by opuścił cię strach? – uniósł pytająco brwi.
Dziewczyna, pokręciła przecząco głową. Zrezygnowana wstała, lecz Federico złapał jej rękę, nie pozwalając uciec. Podniósł się i przybliżył tak, że ich usta złączyły się w gorącym pocałunku. Ludmiła podjęła decyzję, że więcej nie będzie walczyła, z uczuciami i oddała pocałunek. Jej serce zabiło szybciej. Jakby miało wyrwać się ze szczęścia, z piersi. Po raz pierwszy, poczuła siłę, która natchnęła ją, odwagą zmierzenia się ze wszystkim. Siłę prawdziwej miłości.



Dobra mam nadzieję, że choć trochę się spodoba i nie stwierdzicie, iż to jakieś bez sensu ;* Pozdrawiam, całuję i ściskam <3

sobota, 21 września 2013

Rozdział 5.

Na wstępie chciałam przeprosić wszystkich odwiedzających mojego bloga za to, że długo nie dodawałam nowych rozdziałów i musieliście trochę czekać. Powodów mojej nieobecności na blogu jest wiele a głównie szkoła i przez to brak czasu. Postaram się poprawić i umieszczać posty częściej ;)

Violetta
Byłam uważnie wsłuchana w słowa Leona, momentami nie wiedziałam już czy śmiać się czy płakać. Z tego co mi mówił, nie wiem czy błędnie, ale wnioskowałam, że mimo wszystko wciąż mu na mnie zależy. Minęło trochę czasu nim wszystko mi opowiedział. Dowiedziałam się o jego nowej pasji do motocrossu która sprawiała, iż mógł poczuć się wolnym chociaż na chwilę. Ulżyło mi gdy usłyszałam, że w dniu mojego przyjazdu był na lotnisku a ja widząc go tam nie miałam omamów. Całe to nieporozumienie między nami spowodowane było Tomasem do którego czuję coraz większą niechęć. Leon był u mnie poprzedniej nocy i uchwycił słowa które źle zinterpretował. Jestem ogromnie wdzięczna Fran, dzięki niej chłopak którego kocham jest tutaj. Wzrusza mnie to jak bardzo mi pomaga, posiadam wielkie szczęście mając taką przyjaciółkę. Jest moim  cichym aniołem który podnosi mnie kiedy moje skrzydła zapominają jak wznieść się ku górze, nie zasługuję na jej przyjaźń. Kiedy Leon skończył mówić ujęłam jego rękę i zatopiłam spojrzenie w jego oczach.
- Miałam całe wakacje na rozmyślania, posiadam pewność co do tego, iż nie czuję już nic do Tomasa, owszem zawsze jakaś część mojego serca będzie o nim pamiętać lecz uczucie między nami nie ma szans powtórnie się narodzić.
- Violetto, nie możesz być tego pewna ponieważ był  twoją pierwszą miłością – spuścił głowę a wzrok utkwił w podłodze.
- Nazywanie tego miłością jest lekką przesadą, to było raczej zauroczenie. Moją pierwszą miłością był ktoś inny, osoba przy której czułam szczęście i nadal czuję, ktoś kto  rozświetla mój świat i sprawia go piękniejszym – ścisnęłam mocniej jego dłoń by domyślił się, że to właśnie o nim mówię. Podniósł wzrok a ja posłałam mu uśmiech który odwzajemnił.
- Chciałabym także dowiedzieć się czy wciąż masz zamiar opuścić studio? Nie porzucaj swojej pasji, nie zostawiaj mnie – dodałam ciszej.
- Nie mógłbym tego zrobić – Leon powoli przybliżał się do mnie, czułam jego oddech na skórze i oszałamiająco przyjemny zapach perfum. Wszystko wokoło przestawało istnieć, widziałam tylko usta które tak bardzo pragnęłam dotknąć. Magiczną chwile przerwało wkroczenie moich przyjaciółek przez które szybko odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni.
-Violu, Olga nas wpuściła ale nie wiedziałyśmy, że masz gościa. Przepraszamy za przeszkodzenie wam - ujrzałam Cami i Fran które cicho do siebie chichotały.
- Nic się nie stało dziewczyny, właśnie miałem iść – powiedział lekko speszony chłopak.
Zeszłam razem z Leonem na dół by odprowadzić go do drzwi, mijając dziewczyny spiorunowałam obie spojrzeniem. Kiedy zostaliśmy sami wybuchnęliśmy śmiechem, nie dziwiłam się przyjaciółkom, że rozbawiła je nasza reakcja. Prawie dostałam zawału bo jeśli byłby to mój tata nie zareagowałby tak jak one, zabroniłby mi wychodzenia z domu chyba do końca życia.
- Do zobaczenia jutro.
- Do zobaczenia - przybliżyłam się do Leona i mocno wtuliłam w jego pierś. Nie wiem ile czasu tak staliśmy obejmując się i patrząc  na siebie w milczeniu. Nie potrzebne były słowa, potrafiliśmy czytać ze swoich oczu które były odzwierciedleniem naszych uczuć. Nie mogłam opisać jak szczęśliwa czułam się w jego obecności, to wszystko wydawało się snem z którego nie miałam zamiaru się budzić. Chciałabym czuć się tak już zawsze, jak w tej chwili. Na początku dzisiejszego dnia czułam się okropnie jakby smutek pochłaniał całą moją duszę a teraz mam ochotę śpiewać i tańczyć ze szczęścia. 
- Tęskniłam za Tobą.
- Ja za Tobą również. Przepraszam – nie dałam mu dokończyć, przytknęłam palec do jego ust.
- Nie musisz mnie już przepraszać – oparł swoje czoło o moje a mi od jego bliskości zaczynało robić się gorąco. Nie mogłam go pocałować, nie teraz i nie tutaj.
- Widzimy się jutro w studio? – odsunęłam się trochę i wyszeptałam z ledwością odrywając spojrzenie od jego warg.
- Oczywiście - posłał mi olśniewający uśmiech, pocałował w policzek i wyszedł. Kiedy zamknęłam drzwi za Leonem oparłam się o nie i westchnęłam.  Jest we mnie strach ponieważ boję się, że znowu go stracę. Nie mogę do tego dopuścić, nie tym razem ponieważ uczucie którym go darzę napawa mnie szczęściem.
Wróciłam do swojego pokoju, przez to wszystko kompletnie zapomniałam o moich przyjaciółkach.
- Macie wyczucie moje kochane.
- Przepraszamy, gdybyśmy wiedziały co się tutaj dzieje to na pewno nie przeszkodziłybyśmy wam – powiedziała nadal chichocząca Fran.
- Mam za dobre serce bo nie umiem się na was gniewać – zaśmiałam się i objęłam przyjaciółki w mocnym uścisku


Tomas
- Diego jest moim starszym, wkurzającym a także nadopiekuńczym braciszkiem – wyjaśniła Milagros śmiejąc się melodyjnie.
Brat? Czyli nie wszystko stracone. Czy naprawdę jest jakaś szansa by połączyło nas uczucie?
- Wielkie dzięki siostra – posłał w jej stronę szczery uśmiech
- Taka prawda – pokazała mu język – Diego również ma talent więc mam nadzieję, że jeśli mi się nie  uda tu dostać to przynajmniej jemu się poszczęści .
- Naprawdę śpiewasz? – spytałem trochę zaskoczony. Diego nie wyglądał na chłopaka który interesowałby się śpiewem, był dobrze zbudowany a wyraz na jego twarzy był surowy. Wykonanie jakiejś wolnej ballady przez niego? Jakoś nie umiem sobie tego wyobrazić.
- Takie to dziwne? – spojrzał na mnie niechętnie – Mili chodźmy już. Czekam przy wejściu, jutro przesłuchania i dobrze byłoby jeszcze poćwiczyć. Twój kolega raczej nie chce byś źle wypadła
- Przepraszam za niego ale jak pozna się go bliżej nie jest takim zły jaki się wydaje. Na razie Tomas – jej usta ułożyły się w uśmiechu który tak bardzo lubiłem.
- Do zobaczenia Mili – patrzyłem jak odchodzi. Nie miałem pojęcia jak taka wesoła i przyjazna dziewczyna może być spokrewniona z kimś tak wrogo nastawionym do innych. Wiedziałem, iż zdobycie jej serca nie będzie łatwe a obecność jej brata spowoduje to, że stanie się to prawie niewykonalne.


I oto jest rozdział 5 w którym głównie o Violi i Leonie ;* Z góry przepraszam za błędy. Wczoraj miałam natchnienie twórcze i pisałam rozdział do 12 w nocy, mam nadzieję, że wam się spodoba ;* Pozdrawiam i całuje wszystkich którzy czytają te moje wypociny ;* <3

poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział 4.

Violetta
Ból, to jedyne co w tej chwili czuję. Nie wiedziałam ile czasu już biegnę. Kiedy straciłam studio z zasięgu wzroku dochodziło do mnie jedynie ciche wołanie przyjaciół ale nie mogłam się zatrzymać. Nie miałam ochoty na to by ktoś widział jak teraz wyglądam. Żywię odrazę do samej siebie, straciłam Leona a fakt, że mnie nienawidzi sprawiał, iż czułam okropny ból w klatce piersiowej tak jakby moje serce zostało przy nim. Siły oraz chęć ucieczki całkowicie mnie opuściły więc opadłam bezsilnie na trawę i oparłam się o drzewo a palącym łzom które od dawna cisnęły się  do moich oczu pozwoliłam by w końcu wydostały się i ciekły po mojej twarzy. Cieszyłam się z tego, że park w którym się znalazłam był pusty ponieważ nikt nie zobaczy jak teraz cierpię. Zakryłam twarz dłońmi i zaczęłam cicho szlochać.
- Violetto  - usłyszałam głos Fran – Potrafisz szybko biegać – wydyszała. Nie zdążyłam nawet podnieść wzroku a moja przyjaciółka już znalazła się obok i mocno mnie przytuliła.
- Dlaczego muszę być tak złą osobą? Przez swoją głupotę i niezdecydowanie straciłam Go a ból który teraz czuję jest nie do zniesienia – wydusiłam łamiącym się głosem
- Violu jesteś jedną z najwspanialszych przyjaciółek jakie posiadam – spojrzała mi w oczy a ja dostrzegłam w nich szczerość – Zadzwoniłam do Ramallo żeby po ciebie przyjechał, powiedziałam, że źle się poczułaś. Wiem, to boli ale nie jesteś w tym sama, posiadasz ludzi którzy Cię kochają i pomogą Ci znowu poczuć się szczęśliwą – posłała mi ciepły uśmiech a ja spróbowałam go odwzajemnić ale wyszedł mi z tego bardziej grymas
- Dziękuje
- Potem do Ciebie wpadniemy – podniosła się i pomogła mi wstać
- Mam szczęście mając takich przyjaciół – przytuliłam się ponownie do Fran by przekazać jej w tym uścisku jak ważna jest dla mnie jej przyjaźń i troska

Francesca
Poczekałam aż Violetta odjedzie do domu, bałam się zostawić ją w takim stanie samą. Udałam się do studia by wytłumaczyć nieobecność przyjaciółki. Patrzenie na to jak cierpi a ja nie jestem w stanie wiele zdziałać by poczuła się lepiej psuło mi humor a także nie pozwalało cieszyć się z powrotu do studia. Musiałam jak najszybciej znaleźć Leona i dowiedzieć się co jest grane. Dowiedziałam się od Violi, że chce rzucić śpiewanie ale dlaczego? Nic już nie rozumiem przecież przez całe wakacje nie mógł się na niczym skoncentrować ponieważ ciągle myślał o Violettcie a teraz? Ona przez niego płacze. Podeszłam do grupy przyjaciół którzy od razu zalali mnie falą pytań dotyczących naszej przyjaciółki
- Nie czuje się najlepiej, wróciła do domu. Leon możemy porozmawiać? – dostrzegłam chłopaka który ze spuszczoną głową trzymał się z tyłu
- Tak pewnie
Odeszliśmy kawałek aby nikt nie usłyszał jak wrzeszczę na przyjaciela
- Leon, co ty wyprawiasz?! Tak szybko przestałeś coś czuć do Violi? Ona przez Ciebie teraz cierpi! – wykrzyknęłam z wyrzutem
- Nadal ją kocham ale ta miłość boli. Czuję się tak jakby ból po jej stracie wypalał mnie od środka. Słyszałem, że chce spróbować być z Tomasem, widziałem jak na lotnisku padli sobie w ramiona a ja nie mogę być blisko niej ponieważ to tylko potęguje przytłaczające uczucie w moim sercu
- O matko -  popatrzyłam na niego jak na głupka i pacnęłam się w czoło. Jak można się tak pomylić? – Leon ! Idioto! Ona przecież Cię kocha – zaśmiałam się i pokręciłam głową
- Coo, co? – spojrzał na mnie zszokowany – Ale przecież
- Nie wiem skąd ci przyszło do głowy coś tak niedorzecznego. Tomas i ona nie są razem, owszem mówiła, iż chce z nim spróbować ale przyjaźni, Leon przyjaźni. Przez całe wakacje robiła sobie wyrzuty, że nie rozeznała się w swoich uczuciach wcześniej i ostatecznie nie wybrała Ciebie – obserwowałam jak moje słowa docierają do chłopaka
- Rzeczywiście jestem idiotą – roześmiał się a w jego oczach ujrzałam jak jest wdzięczny za to, iż wyjaśniłam mu całe to nieporozumienie – Dziękuje – objął mnie i przytulił – Muszę do niej iść. Powiedz, że no nie wiem, odbiło mi z miłości – uśmiechnął się a ja nie zdążyłam nawet nic powiedzieć ponieważ puścił się biegiem by jak najszybciej znaleźć się przy Violettcie. Wariat, co ta miłość z nimi robi? Trochę im zazdroszczę, wszyscy znajdują swoje drugie połówki a ja wciąż jestem sama ale może i mnie kiedyś dosięgnie strzała amora.

Tomas
Moje myśli biły się ze sobą, ostatniej nocy dużo myślałem o Violettcie i Milagros. Czy ta dziewczyna pojawiła się w moim życiu bym mógł naprawdę poczuć miłość która będzie odwzajemniona? Może tylko próbowałem na siłę znaleźć powód żeby przestać czuć coś do Violi? Widziałem w swojej głowie nasze pierwsze spotkanie  i romantyczne chwile lecz wiedziałem, iż dłuższa bitwa o jej uczucia do nikąd mnie nie zaprowadzi. Znowu się zamyśliłem i zderzyłem z idącą dziewczyną którą okazała się Mili
- Przepraszam – uśmiechnąłem się szeroko – Chyba za dużo ostatnio myślę – zaśmialiśmy się do siebie
- Nic się nie stało – zobaczyłem jak układa swoje usta w olśniewający uśmiech
- Ponownie się ze sobą zderzamy niedługo chyba zacznę myśleć, że to przeznaczenie stawia nas na swojej drodze – mrugnąłem do niej a na jej policzki wkradł się rumieniec od którego wyglądała jeszcze piękniej. Nie zdążyła nic powiedzieć ponieważ obok niej pojawił się jakiś chłopak
- Mili wszędzie Cię szukałem, nie możesz tak znikać bez słowa. Znasz tego chłopaka? – jego wzrok powędrował w moją stronę a dziewczyna wywróciła oczami
- Tak znam go, nie musisz aż tak kontrolować mojego życia ponieważ nie jestem małą dziewczynką. Tomas to jest Diego
Czemu ja muszę mieć takie szczęście? Nie miałem nawet szansy by sprawdzić czy rzeczywiście zakochałem się w Milagros. Jest już zajęta przez innego. Czeka mnie samotność, miłość w najbliższym czasie chyba nie schwyta mnie w swoje sidła.

Violetta
Kiedy wróciłam do domu od razu skierowałam się do pokoju, nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Wszyscy domownicy bardzo się mną przejęli, Olga zaczęła wymieniać różnorodne potrawy które mogłaby ugotować a tata wraz z Ramallo chcieli dzwonić po lekarza. Udało mi się ich przekonać, że wszystko w porządku i potrzebuje tylko snu by poczuć się lepiej. Położyłam się na łóżku, choć to żałosne znowu zaczęłam płakać. Ogarnęło mnie uczucie wręcz depresyjne przez co gapiłam się tylko w sufit pustymi oczami. Czy to całe cierpienie ma jakiś sens? Czy po tym wszystkim dane mi będzie poczuć szczęście? Muszę się pozbierać ponieważ tym, że będę ciągle płakać nic przecież nie zdziałam. Trzeba być silnym dla osób które mnie kochają, nie chce dokładać im zmartwień. Często zdarzało mi się być myślami gdzieś daleko przez to nie usłyszałam  pukania do drzwi pokoju
- Violetto bałem się już, że coś ci się stało – usłyszałam cichy głos na którego dźwięk zamarło mi serce. Moje oczy powoli powędrowały na osobę która właśnie weszła. Leon, obserwowałam jak zbliża się do mnie. Powinnam przejąć się tym jak teraz wyglądałam, cała czerwona i spuchnięta od płaczu. Nie mogłam uwierzyć, iż naprawdę tu jest, nie tym razem.
- Leon – wyszeptałam i poderwałam się na łóżku by wstać – Wiem, że to niemożliwe. To sen albo znowu mam omamy – ujrzałam zmartwienie na twarzy chłopaka. Nie miałam pojęcia czy puścić wodze fantazji i zupełnie zwariować lecz to mała cena za to, że będę go przy mnie widziała
- Jestem tutaj bo muszę Cię przeprosić za moje dzisiejsze zachowanie.  Czy mi wybaczysz? Popełniłem błąd i to przez to, iż coś źle zrozumiałem. Myślałem , że ty i Tomas zostaliście parą a do mnie nic nie czujesz dopiero Fran mniej więcej wyjaśniła mi, iż jesteście wyłącznie przyjaciółmi – podszedł do mnie i delikatnie dotknął moich policzków by zetrzeć z nich płynące łzy, gdy je ścierał poczułam przyjemne ciepło od którego przeszył mnie przyjemny dreszcz
- Oczywiście, że Ci wybaczę – objął mnie w uścisku w którym zawsze czułam się bezpieczna – Nie wiem tylko jak mogłeś pomyśleć, że ja i Tomas jesteśmy razem – popatrzyłam w jego oczy które odzyskały swój dawny magiczny błysk
- To naprawdę bardzo długa historia – posłał mi uśmiech od którego zawsze moje nogi robiły się jak z waty
- Mamy czas – uniosłam kąciki ust ku górze

Rozpisałam się ale nie jestem za bardzo zadowolona z tego rozdziału ;) Mam nadzieje, że wam się spodoba bardziej niż mi. Dziękuje za miłe komentarze i miło mi, iż ktoś czeka na to co napisze dalej ;* Przepraszam także za liczne błędy które z pewnością gdzieś się pojawiły. Pozdrawiam i przesyłam całusy ;**




czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział 3.

Na wstępie chciałam podziękować za te nieliczne komentarze które motywują do dalszego pisania ;* Na moim blogu to dopiero 3 rozdział i dopiero się rozkręcam więc mam cichą nadzieję, że liczba komentarzy trochę wzrośnie kiedy będzie trochę więcej postów ;) Cieszę się również z tego, iż to dopiero chyba jeśli się nie mylę 11 dzień istnienia mojego bloga a liczba wyświetleń mile mnie zaskakuje ;)

Violetta
W miarę możliwości spróbowałam doprowadzić się do porządku by zbytnio nie martwić Angie, na pewno miała swoje problemy a ja nie chciałam zadręczać ją swoimi smutkami. Całą swoją frustracje z dzisiejszego dnia przelałam na kartki pamiętnika, opadłam na poduszki i pragnęłam jak najszybciej przenieść się do krainy snu by choć na chwilę zapomnieć o bólu który spowodowany był tęsknotą za Leonem. Kiedy już powoli zasypiałam usłyszałam dzwonek swojego telefonu. Wkurzona sięgnęłam po niego i nie sprawdzając nawet kto dzwoni wykrzyknęłam z wyrzutem do słuchawki  
- Czego?!
- Emm, Viola?  - usłyszałam w słuchawce speszony głosik Fran
- Fran? Ojej przepraszam, że tak ostro zareagowałam ale jestem już trochę zmęczona
- To ja przepraszam ponieważ mogłam pomyśleć nim zadzwoniłam, pogadamy jutro
- Nie, nic się nie stało jeszcze nie spałam i muszę z Tobą porozmawiać
- Chodzi o Leona i Tomasa?
- Jak ty dobrze mnie znasz – zaśmiałam się cicho
- No więc o co chodzi? Jesteś zła o to, że powiedziałam Tomasowi o tym kiedy przyjeżdżasz? –zadała pytanie zmartwiona
- Może troszeczkę ale rozmowa z nim i tak by mnie nie ominęła. Wiem, że nic do niego nie czuję, dopiero teraz to dostrzegam, iż nie byliśmy sobie przeznaczeni. Czy dobrze zrobiłam obiecując Tomasowi,  że możemy spróbować zostać przyjaciółmi? Mam wątpliwości co do tego ponieważ on nadal coś do mnie czuje.
Nie wiem ile czasu spędziłam rozmawiając z przyjaciółką ale dzięki niej chociaż trochę poprawił mi się humor. Powiedziała, że dobrze zrobiłam dając szansę Tomasowi na stanowisku mojego przyjaciela. Fran zapewniła mnie o tym, iż powinien wykorzystać to jak najlepiej. Miałam nadzieję,  że jej słowa się sprawdzą i chłopak nie będzie już walczył o uczucie którego nie potrafiłam mu ofiarować. Nie wiedząc kiedy w końcu odpłynęłam w upragniony świat snów w którym mogłam oderwać się od otaczającej rzeczywistości.

Leon
Stanąłem przed drzwiami domu Violetty i nacisnąłem klamkę, okazało się, że drzwi nie były jeszcze zamknięte. Rozejrzałem się uważnie by na nikogo się nie natknąć, gdyby jej ojciec mnie zobaczył zrobiłby awanturę na całe Buenos Aires. Czułem się trochę jak włamywacz ale musiałem ją zobaczyć. Co ta miłość robi z człowiekiem? Wszedłem po schodach najciszej jak potrafiłem. Gdy ujrzałem lekko uchylone drzwi jej pokoju coś mnie podkusiło żeby tam zajrzeć, nie widzieliśmy się tyle czasu a te 2 miesiące rozłąki były nie do wytrzymania . Kiedy ukazała mi się jej osoba na mojej twarzy od razu zawitał uśmiech, była dla mnie jak słońce w pochmurny dzień, rozświetlała wszystko wokoło.  Usłyszałem przypadkowo, że rozmawia przez telefon więc postanowiłem zaczekać aż skończy. Nie chciałem podsłuchiwać lecz do moich uszu dobiegły jej słowa ‘’Wiem, że nic do niego nie czuję, dopiero teraz to dostrzegam, iż nie byliśmy sobie przeznaczeni. Czy dobrze zrobiłam obiecując Tomasowi,  że możemy spróbować ”. Więcej nie mogłem słuchać. To przecież jasne, wrócili do siebie. Straciłem ją. Jej słowa ugodziły moje serce jak strzała. Musiałem stamtąd wyjść jak najszybciej się dało. Kiedy wyszedłem na świeże powietrze odetchnąłem, dopiero teraz zauważyłem, że wstrzymałem oddech. Ból który poczułem ogarnął całe moje ciało. Bałem się właśnie tego, odrzucenia. Nic do mnie nie czuje, jej słowa ciągle rozbrzmiewały w mojej głowie. Muszę o niej zapomnieć ale tak bardzo nie chcę. Czułem się jakby moje serce rozpadło się na tysiące kawałków a tylko jej miłość zdoła ułożyć je w spójną całość. Nie kontrolowałem tego gdzie poniosły mnie moje nogi. Ujrzałem ławkę, tą samą na której po raz pierwszy się pocałowaliśmy. Byłem sfrustrowany, miałem ochotę krzyczeć ponieważ wszystko przypominało mi o niej. Co zrobię jutro kiedy ją zobaczę? Chociaż będzie to trudne muszę dać jej powód żeby zupełnie mnie znienawidziła ponieważ nie będę mógł przebywać obok niej. Sam jej widok będzie potęgował ból który teraz czuję. Biłem się z myślami czy jeszcze potrafię śpiewać bez myślenia o niej i bólu? Siadłem na ławce i pozwoliłem łzom swobodnie spływać po twarzy. Pragnąłem by miażdżące uczucie puściło mnie ze swoich sideł. Czułem, że ją straciłem, blask jej osoby już nigdy nie przegoni ciemnych chmur

Ranek
Violetta
Okazało się, że nawet w moich snach pojawiał się Leon. Nie mogłam przestać rozmyślać o tym, iż dzisiaj go zobaczę, wprawiało mnie to w dobry nastrój którego nie mógł popsuć nawet widok Ludmiły. Zjadłam śniadanie i udałam się w drogę do studia. Dzisiejszy dzień zapowiadał się pięknie, promienie słońca przyjemnie muskały moją twarz. Gdy dotarłam na miejsce przywitałam moich przyjaciół i ujrzałam Leona który teraz rozmawiał z Maxim. Postanowiłam do niego podejść ponieważ jako jedyny nie podszedł do mnie, może mnie nie zauważył albo, nie, nie chciałam dopuszczać do siebie tego, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego.
- Leon? – podeszłam do niego a on jakby wzdrygnął się kiedy usłyszał mój głos
- Violetta – spojrzał na mnie a ja popatrzyłam w jego zimne oczy które kiedyś zawsze posiadały błysk gdy się pojawiałam
- Możemy porozmawiać? – zaczęło mnie przerażać to jak się zachowywał. Czy się spóźniłam? Za bardzo go skrzywdziłam? Czekałam na jego reakcje, z ulgą zobaczyłam jak odchodzi trochę dalej
- Słucham – w jego głosie usłyszałam ton po którym poznałam, iż nie ma wcale na to ochoty
- Leon, przepraszam. Za bardzo Cię zraniłam prawda? Nie chciałam, proszę uwierz mi – nie wiedziałam co powiedzieć, nie spodziewałam się takiej reakcji z jego strony
- To już nie jest ważne – oznajmił dobitnie – Prawdopodobnie odchodzę ze studia, nie potrafię już śpiewać – westchnął i odwrócił wzrok
- Co? Jak to?! – wykrzyknęłam głośno jak jakaś idiotka – To wszystko przeze mnie prawda? Ale Ty nie możesz przestać śpiewać!
- Violu – po raz pierwszy dzisiaj spojrzał na mnie tak jak kiedyś
- Jestem potworem – nie mogłam powstrzymać łez – Zraniłam Ciebie, osobę na której najbardziej mi zależy a teraz nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego – wychlipałam i nie mogąc dłużej tam zostać pobiegłam ile sił w nogach by choć na chwilę zostawić ból za sobą


Wiem, że ten rozdział przepełniony jest głównie bólem ale tam gdzie jest ból zawita w końcu szczęście ;) Przepraszam jeśli za dużo tych dialogów ;) Czy Leon i Violetta wyjaśnią sobie wszystkie nieporozumienia? Czy w końcu się dogadają a może jednak Leon opuści studio? Co z  Tomasem i Milagros? Na te pytania postaram się odpowiedzieć w następnym rozdziale. Całuje i pozdrawiam wszystkich czytelników ;*

niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział 2.

Pojawiły się 2 komentarze więc tak jak obiecałam publikuję nowy rozdział. Ucieszyło mnie to, że jednak ktoś przeczytał to co napisałam i zachęcił bym pisała dalej. Mam nadzieję, iż moje opowiadanie przykuje jeszcze czyjąś uwagę ;) W tym rozdziale pojawi się nowa bohaterka wymyślona przeze mnie której wygląd zapożyczyłam sobie od aktorki Bridgit Mendler. Jeżeli pojawią się jakiekolwiek błędy to z góry przepraszam ;)

Tomas
Spojrzałem na odchodzącą Violettę, nie wiedziałem o co jej chodziło z Leonem ale nie dostrzegłem jego obecności tutaj. Domyślałem się, że myśli o nim ponieważ widziałem jej niechęć do mnie i to, że wcale nie miała ochoty na słuchanie tego co chciałem powiedzieć. Przygnębiony opuściłem lotnisko i udałem się do domu. Idąc zastanawiałem się jak mogę zapomnieć o moim uczuciu którym darzyłem Violettę oraz o dotyku jej ust kiedy dane mi było przeżyć z nią ten jedyny pocałunek. Czemu musiała zakochać się w Leonie a nie we mnie? Może spotkam jeszcze kogoś kto będzie odwzajemniał moje uczucia. Zamyśliłem się tak, iż nie zauważyłem dziewczyny idącej w przeciwnym kierunku więc przypadkowo zderzyliśmy się ze sobą a z jej rąk wypadły kartki.
- Ojejku przepraszam, przepraszam – powtarzała dziewczyna
- Nie to ja przepraszam, zamyśliłem się i Cię nie zauważyłem – schyliłem się by pomóc zbierać jej kartki. Spojrzeliśmy na siebie, miała oczy w kolorze mlecznej czekolady a jej blond włosy magicznie połyskiwały w blasku zachodzącego słońca
- Wina leży także po mojej stronie, zagapiłam się w nuty piosenki którą właśnie komponuję – uśmiechnęła się  ukazując urocze dołeczki a ja widząc ten uśmiech mimowolnie uniosłem kąciki ust ku górze
- Śpiewasz? – spytałem lekko zaskoczony odrywając się od patrzenia na usta dziewczyny które zapragnąłem dotknąć swoimi
- Tak, do niedawna było to wyłącznie hobby ale podjęłam decyzję, że chciałabym zająć się tym bardziej na poważnie. Mam zamiar wziąć udział w przesłuchaniach do Studio 21
- Naprawdę? To świetnie! Wiesz uczę się tam i to odpowiednie miejsce do rozwijania talentu. Mam na imię Tomas – wyciągnąłem dłoń a ona ją uścisnęła, kiedy mnie dotknęła poczułem przyjemne ciepło
- A ja Milagros ale zazwyczaj mówią na mnie po prostu Mili. Niestety muszę już iść ale na pewno się jeszcze spotkamy
- Mam nadzieję. Obiecaj, że jeśli dostaniesz się do studia zaśpiewasz ze mną swoją piosenkę – zaśmiała się do mnie cicho a ja widząc ją nie mogłem przestać się do niej uśmiechać
- Obiecuję, miło było mi cię poznać. Do zobaczenia
- Wzajemnie i do zobaczenia – popatrzyliśmy na siebie chwile i każde odeszło w swoją stronę. Zauważyłem jak jeszcze odwróciła się i mi pomachała. Zupełnie zapomniałem o czym myślałem przed poznaniem Milagros teraz w mojej głowie ukazywały się myśli wyłącznie dotyczące jej uroczego uśmiechu i pięknej urody

Violetta
Gorączkowo rozglądałam się we wszystkie strony i patrzyłam dokładnie na każdego kogo mijałam. Moje nadzieje całkowicie wyparowały gdy ujrzałam przed sobą tatę. Spojrzał na mnie a ja westchnęłam poddając się i oznajmiłam, że właśnie miałam już iść. Tato objął mnie i zaprowadził do samochodu. Pożegnałam się z przyjaciółmi i wraz z Angie która została zaproszona na kolację wsiadłyśmy do auta. Całą drogę nie odezwałam się słowem ponieważ myślałam o Leonie, pocieszałam się tym, że zobaczę się z nim jutro w studio ale co jeśli nie będzie chciał ze mną rozmawiać? Nie chciałam nawet dopuszczać do siebie takiego scenariusza. W domu przywitałam się z Ramallo a także Olgą. Używając wysiłku zmusiłam się by coś zjeść aby nikt nie dostrzegł tego, że coś mnie trapi. Ucałowałam tatę i wykręcając się zmęczeniem udałam się do pokoju. 
Powaliłam się na łóżku, kiedy tylko zamknęłam oczy w głowie ukazał mi się obraz Leona a po moim policzku spłynęła łza. Brakowało mi go więc mam nadzieję, że kiedy ujrzę Leona przestanę mieć omamy tak jak zdarzyło mi się to dziś na lotnisku. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi pokoju
- Proszę – powiedziałam i szybko otarłam łzę z policzka. W drzwiach pojawiła się Angie  która posłała mi delikatny uśmiech
- Violu, czy wszystko  w porządku? Przede mną nic nie ukryjesz kochana, widziałam jak siedziałaś przygaszona podczas kolacji
- Angie wszystko dobrze jestem po prostu zmęczona – skłamałam ale nie wiedziałam czy jeśli powiem prawdę nie uzna mnie za wariatkę. Musiałam jednak się komuś wyżalić a moja ciocia jest jedną z osób którym ufam najbardziej  
- Czy Tomas powiedział coś co cię zabolało? Przepraszam jeśli naciskam ale martwię się o Ciebie – spojrzała na mnie z troską
- Nie, Tomas nic takiego nie powiedział to ja zadałam ból jemu. Nie mogłam więcej go zwodzić ponieważ jestem pewna, iż go nie kocham -  dłużej już nie mogłam opanować łez które teraz ciurkiem spływały po moich policzkach – Angie boję się, że Leonowi przestało na mnie zależeć. Dzisiaj na lotnisku kiedy przytulałam się do Tomasa zobaczyłam go przy wejściu lecz gdy spojrzałam w tamto miejsce jeszcze raz po tym jak przetarłam oczy nikogo tam nie było. Tomas uznał mnie pewnie za wariatkę. Potem chciałam się rozejrzeć ale nie miałam wystarczająco dużo czasu ponieważ przyszedł tata i musiałam już iść. Czy myślisz, że on naprawdę tam był czy powoli mi odbija? – dostałam słowotoku i przyglądałam się dokładnie cioci bojąc się jak zareaguje
- Och Violu – podeszła do mnie i mocno przytuliła – Myślę, że musisz jutro z nim porozmawiać i kto wie może naprawdę przyszedł by się z Tobą zobaczyć ale jeśli go jednak tam nie było to na pewno nie zwariowałaś, po prostu  bardzo za nim tęsknisz – pocałowała mnie w czoło a ja płakałam dalej by ból  klatce piersiowej choć trochę zelżał. Miłość czasami okropnie boli i kto powiedział, że jest to najpiękniejsze uczucie którego można doświadczyć?

Leon


Leżałem na łóżku i wypominałem sobie jakim jestem idiotą. Byłem na lotnisku a kiedy tam wszedłem w moje oczy od razu rzuciła się przytulająca para i kogo zobaczyłem w tej dwójce? Violettę i Tomasa! Wiedziałem, że on tam będzie ale nie potrzebnie tak głupio zareagowałem. Chyba się zmieniłem, kiedyś podszedłbym tam i nawrzeszczał na Tomasa ale Violetta nie jest moją dziewczyną więc nie powinienem mówić jej z kim może się przytulać a z kim nie. Nie mam pojęcia czy nadal coś do mnie czuje ale przecież nie musiałem od razu uciekać.
 Głupi jestem i tyle, stchórzyłem przez strach przed tym co może powiedzieć. Gdyby mnie odrzuciła nie wiem jak bym sobie z tym poradził. Wciąż nie opuszcza mnie nadzieja ponieważ jest jakaś różnica między uściskiem a pocałunkiem. Spojrzałem na zegarek który wskazywał 20.20 uśmiechnąłem się i gwałtownie podciągnąłem by wstać. Muszę do niej iść, może jeszcze nie śpi i ucieszy się na mój widok? Nawet gdybym zastał tam Tomasa lub natknął się na jej ojca, nic ani nikt nie powstrzyma mnie od rozmowy z nią.


Trochę się rozpisałam ale mam nadzieję, że nie przynudziłam  ;) Zapraszam do czytania i komentowania ^^ 

wtorek, 20 sierpnia 2013

Rozdział 1.

Violetta       
Wzruszył mnie widok bliskich więc podbiegłam do nich szybko i zaczęłam przytulać każdego po kolei . Jako pierwszy pojawił się w moich objęciach oczywiście tata.
- Córeczko tak się za Tobą stęskniłem – pocałował mnie w czoło i zaczął ściskać – Kocham Cię i chyba więcej nie puszczę nigdzie na tak długo.
- Tatusiu ja też Cię kocham ale czy mógłbyś mnie tak nie miażdżyć tą swoją miłością? – wydusiłam z ledwością   a wszyscy się zaśmiali. Tata od razu mnie puścił a ja posłałam mu rozbawiony uśmiech.
- Przepraszam trochę mnie poniosło ale tak dawno Cię nie widziałem – spojrzał na mnie szczęśliwy z tego, że w końcu mnie widzi.
Potem znalazłam się także w objęciach Angie, Fran, Cami, Brodueya, Braco, Andresa, Maxiego i Nati ? Dziwnie było widzieć ją bez Ludmiły wyglądała na trochę przestraszoną więc posłałam jej pokrzepiający uśmiech. Kiedy ostatnio rozmawiałam z Fran przez telefon usłyszałam opowieść o tym jak zostali parą cóż od dawna było widać, że tą dwójkę do siebie ciągnie. Byłam szczęśliwa widząc prawie wszystkich na którym mi zależało najbardziej na świecie. Kiedy byliśmy już w drodze do wyjścia nagle obok mnie pojawił się Tomas cóż miałam nadzieję, że do naszego spotkania nie dojdzie tak szybko. Skąd wiedział kiedy przyjeżdżam przecież nie rozmawialiśmy przez całe wakacje? Zobaczyłam reakcje Fran która wycofała się trochę do tyłu ze spuszczonym wzrokiem, no to już wiedziałam kto był winny. Spiorunowałam ją spojrzeniem, a to gaduła już ja się z nią policzę.
- Violetto możemy porozmawiać?  - Tomas spojrzał na mnie pytająco a ja westchnęłam.
- Tato zaraz do was dołączę – oznajmiłam tacie.
- Dobrze córeczko ale przyjdź jak najszybciej. Olga już się niecierpliwi kiedy Cię w końcu zobaczy i pewnie czeka z kolacją – posłał gniewne spojrzenie w stronę chłopaka cóż nigdy za nim nie przepadał a teraz bardzo się z tego cieszyłam ponieważ miałam powód by szybko zakończyć z nim rozmowę. Wszyscy wyszli na zewnątrz a ja zostałam z Tomasem. Kiedy odwróciłam się ze skwaszoną miną myślałam tylko o tym, że na jego miejscu pragnęłam zobaczyć zupełnie inną osobę. Leon, ciekawe co teraz robił …

Leon       
Dlaczego miłość musi tak bardzo boleć? Od samego rana jestem na torze, musiałem zająć czymś myśli a moja nowa pasja do motorów na chwilę działała na mnie kojąco. Czułem, że moja siła woli całkowicie mnie opuszcza ponieważ wiedziałem, iż Violetta dzisiaj wraca a ja tak bardzo pragnąłem ją ujrzeć. W mojej głowie pojawiały się myśli wyłącznie o niej. Widziałem jej uśmiech i oczy które błyszczały gdy była szczęśliwa, czułem jej dotyk kiedy mnie przytulała. Leon, chłopie przecież miałeś przestać o niej myśleć upomniałem się, no właśnie miałem ale nie mogłem. Miałem nadzieje, że nie widząc jej przez 2 miesiące zapomnę lecz mimo tego, że nie kontaktowałem się z nią ani razu od jej wyjazdu nie potrafiłem . Wiedziałem co czuje, nie chciała ze mną być. Do tego Tomas, cieszyła mnie jego przeprowadzka, nie musiałbym wtedy już patrzeć na jego twarz ale oczywiście jak na złość musiał zostać. Po części przez niego straciłem to co kochałem najbardziej, zawsze musiał kręcić się koło niej  i mieszać w głowie nawet wtedy kiedy Violetta była moją dziewczyną. Byłem przekonany, że także Tomas nie zapomniał o tej wspaniałej dziewczynie, znając jego poleciał na lotnisko by znowu wyznać swoją miłość. Co  z tobą Verdas?! Dziwiłem się, przecież zawsze znajdowałem siłę by walczyć o jej uczucie i nie poddawałem się tak łatwo. Jeśli mnie odrzuci po raz kolejny to przecież i tak na pewno zgodziłaby się na przyjaźń ze mną. Czemu nie pomyślałem o tym wcześniej? Powinienem być na lotnisku razem z przyjaciółmi i czekać na jej powrót. Jeszcze może nie jest za późno. Wykręciłem motor i odjechałem z piskiem opon by jak najszybciej tam dotrzeć.

Violetta
Tomas chyba zauważył moją niechęć lecz nie dał po sobie nic poznać, idiota. Czemu od życia nigdy nie dostaje się tego czego się pragnie? Może chciało mi dopiec ponieważ miałam Leona lecz go straciłam i teraz gdy już wiedziałam, że moje serce bije tylko dla niego nie było go przy mnie.
- Violetto ! Violetto ! Czy ty w ogóle mnie słuchasz? – spytał mnie już trochę zirytowany chłopak. Ciekawa jestem ile już wykrzykuje moje imię.
- Przepraszam, mówiłeś coś? – spytałam głupio może wkurzy się i sobie pójdzie?
- Tak, ale nic się nie stało pewnie jesteś zmęczona podróżą – uśmiechnął się do mnie szeroko. Eee serio? Mógłby mi lepiej powiedzieć jak mogę się go pozbyć. Tak wiem jestem wredna.
- No dobrze, możesz powtórzyć? Tylko tak szybko bo wiesz, że mój tata nie lubi czekać – spojrzałam na niego z obojętną miną.
- Violu – wziął mnie za rękę – Chciałem …
- Nie Tomas – przerwałam mu i lekko zmarszczyłam brwi – Proszę nie kończ – ścisnęłam delikatnie jego dłoń – Domyślam się co chcesz mi powiedzieć. Najlepiej zapomnij o mnie ponieważ nie chcę już więcej nikogo ranić, wiem dokładnie czego chcę, proszę nie utrudniaj już naszej i tak  skomplikowanej relacji. Wierzę, że gdzieś tam jest dziewczyna która Cię pokocha i przy której będziesz szczęśliwy.
- Rozumiem –  odpowiedział po krótkiej chwili milczenia i westchnął zrezygnowany – Możemy zostać przyjaciółmi? – spojrzał na mnie uważnie czekając na moją reakcje  
- Oczywiście tylko mam nadzieje, że tym razem uda nam się to lepiej – uśmiechnęliśmy się do siebie  i przytuliliśmy delikatnie, mimo moich oporów spróbowałam oddać uścisk by nie było mu przykro. Moje oczy powędrowały w stronę wejścia a w nich zobaczyłam Leona?! Czy to naprawdę on czy z moją głową jest już aż tak źle więc mam omamy? Odsunęłam się od Tomasa i przetarłam oczy. Moje usta ułożyły się w Jego imię, Leon myślałam, że powiedziałam to bezgłośnie ale jak okazało się Tomas to usłyszał.
- Leon? Jest tutaj? – zadał pytanie zaskoczony.
- Tak chyba go widziałam – przerwałam i popatrzyłam w stronę drzwi. Oczy Tomasa powędrowały w to samo miejsce lecz nikogo tam nie było. – Chyba mi się wydawało, przepraszam ale muszę już iść, do zobaczenia – spojrzałam na jego zdziwioną minę i odeszłam. Czy ja ze świrowałam? Postanowiłam jeszcze się rozejrzeć  i nic mnie w tej chwili nie obchodziło, tata będzie musiał jeszcze trochę na mnie poczekać.


I oto jest rozdział pierwszy. Zapraszam do czytania ;) Przynajmniej 2 komentarze = nowy rozdział ponieważ nie wiem czy ktoś to czyta. Jeśli nikt tutaj nie zagląda to nie ma sensu żebym umieszczała to co napiszę ;)

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Prolog.

Wakacje dobiegały końca. Odetchnęłam dopiero stojąc na lotnisku w  Buenos Aires. Nienawidziłam podróży samolotem, już zawsze będą źle mi się kojarzyły z powodu licznych przeprowadzek. W poprzednim roku stałam tutaj dokładnie o tej samej porze lecz życie tamtej dziewczyny  zupełnie się różniło od obecnego. Gdyby ktoś powiedział mi wtedy jak się ono zmieni na pewno bym mu nie uwierzyła, uznałabym go za szaleńca. Byłam szczęśliwa z właśnie minionych wakacji, mogłam spędzić dużo czasu z moją kochaną babcią która tak wiele opowiedziała mi o mojej zmarłej mamie mimo tego stęskniłam się za moim zbytnio troskliwym  tatą który wydzwaniał do mnie kilkanaście razy na dzień, za Angie, przyjaciółmi a także za Ramallo i Olgitą oraz jej popisowym ciastem czekoladowym które tak bardzo lubiłam. Brakowało mi domu i najbliższych. W mojej głowie kłębiły się także myśli o Leonie i Tomasie. Zastanawiałam się nad tym czy któryś z nich o mnie pamięta, żaden nie odezwał się słowem przez całe wakacje, mogłam wcześniej przewidzieć to, że przekreślając ich szanse, iż  będę z którymkolwiek z nich przestaną zaprzątać sobie mną swoją głowę oraz serce lecz nie mogłam patrzeć na to jak wciąż ze sobą rywalizują więc zmusiło mnie to do podjęcia takiej a nie innej decyzji. Teraz kiedy było już za późno żałowałam swojego niezdecydowania, nie zauważałam, że swoim zachowaniem upodabniam się do Ludmiły. Chociaż ciężko przełknąć te słowa żmija miała racje twierdząc, iż nie jestem taka niewinna. Nie zasługiwałam na nich więc dobrze zrobili zapominając o mnie, miałam żal do siebie za to, że ich raniłam. Leon, kiedy o nim myślałam robiło mi się ciepło na sercu. Jestem przekonana co do tego, że za późno uświadomiłam sobie jak ważny dla mnie jest on i jego uczucie do mnie. Czasami przypominałam sobie o tym jak czułam się w jego objęciach, bezpieczna i kochana przez to jaka jestem głupia utraciłam to na zawsze aż chciało mi się płakać. O Tomasie nie rozmyślałam zbyt często ponieważ często mnie ranił oraz zawodził, powinnam wcześniej zorientować się , że nie jesteśmy sobie pisani. Byłam zbyt zaślepiona zauroczeniem do niego by zauważyć jaka szczególna więź łączyła mnie i Leona. Dowiedziałam się od Fran, że Tomas jednak nie wyjechał i został w Buenos Aires. Nie miałam ochoty się z nim więcej spotykać choć wiedziałam, że to niestety nieuniknione.

Od rozmyślań wyrwał mnie widok moich najbliższych,  na moich ustach pojawił się uśmiech kiedy ich ujrzałam zauważyłam też w ich rękach wielki napis ``Witamy w domu Violetto’’


Jeśli pojawiły się jakieś błędy to z góry przepraszam. Mam nadzieję, że kogoś zaciekawiłam i będzie czytać dalej ;)

Cześć.

Witam wszystkich. Zapraszam was do czytania mojego bloga. Mam nadzieję że kogoś z was zainteresuje historia przedstawiona przeze mnie ;) Zabieram się do pisania.