poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Prolog.

Wakacje dobiegały końca. Odetchnęłam dopiero stojąc na lotnisku w  Buenos Aires. Nienawidziłam podróży samolotem, już zawsze będą źle mi się kojarzyły z powodu licznych przeprowadzek. W poprzednim roku stałam tutaj dokładnie o tej samej porze lecz życie tamtej dziewczyny  zupełnie się różniło od obecnego. Gdyby ktoś powiedział mi wtedy jak się ono zmieni na pewno bym mu nie uwierzyła, uznałabym go za szaleńca. Byłam szczęśliwa z właśnie minionych wakacji, mogłam spędzić dużo czasu z moją kochaną babcią która tak wiele opowiedziała mi o mojej zmarłej mamie mimo tego stęskniłam się za moim zbytnio troskliwym  tatą który wydzwaniał do mnie kilkanaście razy na dzień, za Angie, przyjaciółmi a także za Ramallo i Olgitą oraz jej popisowym ciastem czekoladowym które tak bardzo lubiłam. Brakowało mi domu i najbliższych. W mojej głowie kłębiły się także myśli o Leonie i Tomasie. Zastanawiałam się nad tym czy któryś z nich o mnie pamięta, żaden nie odezwał się słowem przez całe wakacje, mogłam wcześniej przewidzieć to, że przekreślając ich szanse, iż  będę z którymkolwiek z nich przestaną zaprzątać sobie mną swoją głowę oraz serce lecz nie mogłam patrzeć na to jak wciąż ze sobą rywalizują więc zmusiło mnie to do podjęcia takiej a nie innej decyzji. Teraz kiedy było już za późno żałowałam swojego niezdecydowania, nie zauważałam, że swoim zachowaniem upodabniam się do Ludmiły. Chociaż ciężko przełknąć te słowa żmija miała racje twierdząc, iż nie jestem taka niewinna. Nie zasługiwałam na nich więc dobrze zrobili zapominając o mnie, miałam żal do siebie za to, że ich raniłam. Leon, kiedy o nim myślałam robiło mi się ciepło na sercu. Jestem przekonana co do tego, że za późno uświadomiłam sobie jak ważny dla mnie jest on i jego uczucie do mnie. Czasami przypominałam sobie o tym jak czułam się w jego objęciach, bezpieczna i kochana przez to jaka jestem głupia utraciłam to na zawsze aż chciało mi się płakać. O Tomasie nie rozmyślałam zbyt często ponieważ często mnie ranił oraz zawodził, powinnam wcześniej zorientować się , że nie jesteśmy sobie pisani. Byłam zbyt zaślepiona zauroczeniem do niego by zauważyć jaka szczególna więź łączyła mnie i Leona. Dowiedziałam się od Fran, że Tomas jednak nie wyjechał i został w Buenos Aires. Nie miałam ochoty się z nim więcej spotykać choć wiedziałam, że to niestety nieuniknione.

Od rozmyślań wyrwał mnie widok moich najbliższych,  na moich ustach pojawił się uśmiech kiedy ich ujrzałam zauważyłam też w ich rękach wielki napis ``Witamy w domu Violetto’’


Jeśli pojawiły się jakieś błędy to z góry przepraszam. Mam nadzieję, że kogoś zaciekawiłam i będzie czytać dalej ;)

1 komentarz: