czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział 3.

Na wstępie chciałam podziękować za te nieliczne komentarze które motywują do dalszego pisania ;* Na moim blogu to dopiero 3 rozdział i dopiero się rozkręcam więc mam cichą nadzieję, że liczba komentarzy trochę wzrośnie kiedy będzie trochę więcej postów ;) Cieszę się również z tego, iż to dopiero chyba jeśli się nie mylę 11 dzień istnienia mojego bloga a liczba wyświetleń mile mnie zaskakuje ;)

Violetta
W miarę możliwości spróbowałam doprowadzić się do porządku by zbytnio nie martwić Angie, na pewno miała swoje problemy a ja nie chciałam zadręczać ją swoimi smutkami. Całą swoją frustracje z dzisiejszego dnia przelałam na kartki pamiętnika, opadłam na poduszki i pragnęłam jak najszybciej przenieść się do krainy snu by choć na chwilę zapomnieć o bólu który spowodowany był tęsknotą za Leonem. Kiedy już powoli zasypiałam usłyszałam dzwonek swojego telefonu. Wkurzona sięgnęłam po niego i nie sprawdzając nawet kto dzwoni wykrzyknęłam z wyrzutem do słuchawki  
- Czego?!
- Emm, Viola?  - usłyszałam w słuchawce speszony głosik Fran
- Fran? Ojej przepraszam, że tak ostro zareagowałam ale jestem już trochę zmęczona
- To ja przepraszam ponieważ mogłam pomyśleć nim zadzwoniłam, pogadamy jutro
- Nie, nic się nie stało jeszcze nie spałam i muszę z Tobą porozmawiać
- Chodzi o Leona i Tomasa?
- Jak ty dobrze mnie znasz – zaśmiałam się cicho
- No więc o co chodzi? Jesteś zła o to, że powiedziałam Tomasowi o tym kiedy przyjeżdżasz? –zadała pytanie zmartwiona
- Może troszeczkę ale rozmowa z nim i tak by mnie nie ominęła. Wiem, że nic do niego nie czuję, dopiero teraz to dostrzegam, iż nie byliśmy sobie przeznaczeni. Czy dobrze zrobiłam obiecując Tomasowi,  że możemy spróbować zostać przyjaciółmi? Mam wątpliwości co do tego ponieważ on nadal coś do mnie czuje.
Nie wiem ile czasu spędziłam rozmawiając z przyjaciółką ale dzięki niej chociaż trochę poprawił mi się humor. Powiedziała, że dobrze zrobiłam dając szansę Tomasowi na stanowisku mojego przyjaciela. Fran zapewniła mnie o tym, iż powinien wykorzystać to jak najlepiej. Miałam nadzieję,  że jej słowa się sprawdzą i chłopak nie będzie już walczył o uczucie którego nie potrafiłam mu ofiarować. Nie wiedząc kiedy w końcu odpłynęłam w upragniony świat snów w którym mogłam oderwać się od otaczającej rzeczywistości.

Leon
Stanąłem przed drzwiami domu Violetty i nacisnąłem klamkę, okazało się, że drzwi nie były jeszcze zamknięte. Rozejrzałem się uważnie by na nikogo się nie natknąć, gdyby jej ojciec mnie zobaczył zrobiłby awanturę na całe Buenos Aires. Czułem się trochę jak włamywacz ale musiałem ją zobaczyć. Co ta miłość robi z człowiekiem? Wszedłem po schodach najciszej jak potrafiłem. Gdy ujrzałem lekko uchylone drzwi jej pokoju coś mnie podkusiło żeby tam zajrzeć, nie widzieliśmy się tyle czasu a te 2 miesiące rozłąki były nie do wytrzymania . Kiedy ukazała mi się jej osoba na mojej twarzy od razu zawitał uśmiech, była dla mnie jak słońce w pochmurny dzień, rozświetlała wszystko wokoło.  Usłyszałem przypadkowo, że rozmawia przez telefon więc postanowiłem zaczekać aż skończy. Nie chciałem podsłuchiwać lecz do moich uszu dobiegły jej słowa ‘’Wiem, że nic do niego nie czuję, dopiero teraz to dostrzegam, iż nie byliśmy sobie przeznaczeni. Czy dobrze zrobiłam obiecując Tomasowi,  że możemy spróbować ”. Więcej nie mogłem słuchać. To przecież jasne, wrócili do siebie. Straciłem ją. Jej słowa ugodziły moje serce jak strzała. Musiałem stamtąd wyjść jak najszybciej się dało. Kiedy wyszedłem na świeże powietrze odetchnąłem, dopiero teraz zauważyłem, że wstrzymałem oddech. Ból który poczułem ogarnął całe moje ciało. Bałem się właśnie tego, odrzucenia. Nic do mnie nie czuje, jej słowa ciągle rozbrzmiewały w mojej głowie. Muszę o niej zapomnieć ale tak bardzo nie chcę. Czułem się jakby moje serce rozpadło się na tysiące kawałków a tylko jej miłość zdoła ułożyć je w spójną całość. Nie kontrolowałem tego gdzie poniosły mnie moje nogi. Ujrzałem ławkę, tą samą na której po raz pierwszy się pocałowaliśmy. Byłem sfrustrowany, miałem ochotę krzyczeć ponieważ wszystko przypominało mi o niej. Co zrobię jutro kiedy ją zobaczę? Chociaż będzie to trudne muszę dać jej powód żeby zupełnie mnie znienawidziła ponieważ nie będę mógł przebywać obok niej. Sam jej widok będzie potęgował ból który teraz czuję. Biłem się z myślami czy jeszcze potrafię śpiewać bez myślenia o niej i bólu? Siadłem na ławce i pozwoliłem łzom swobodnie spływać po twarzy. Pragnąłem by miażdżące uczucie puściło mnie ze swoich sideł. Czułem, że ją straciłem, blask jej osoby już nigdy nie przegoni ciemnych chmur

Ranek
Violetta
Okazało się, że nawet w moich snach pojawiał się Leon. Nie mogłam przestać rozmyślać o tym, iż dzisiaj go zobaczę, wprawiało mnie to w dobry nastrój którego nie mógł popsuć nawet widok Ludmiły. Zjadłam śniadanie i udałam się w drogę do studia. Dzisiejszy dzień zapowiadał się pięknie, promienie słońca przyjemnie muskały moją twarz. Gdy dotarłam na miejsce przywitałam moich przyjaciół i ujrzałam Leona który teraz rozmawiał z Maxim. Postanowiłam do niego podejść ponieważ jako jedyny nie podszedł do mnie, może mnie nie zauważył albo, nie, nie chciałam dopuszczać do siebie tego, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego.
- Leon? – podeszłam do niego a on jakby wzdrygnął się kiedy usłyszał mój głos
- Violetta – spojrzał na mnie a ja popatrzyłam w jego zimne oczy które kiedyś zawsze posiadały błysk gdy się pojawiałam
- Możemy porozmawiać? – zaczęło mnie przerażać to jak się zachowywał. Czy się spóźniłam? Za bardzo go skrzywdziłam? Czekałam na jego reakcje, z ulgą zobaczyłam jak odchodzi trochę dalej
- Słucham – w jego głosie usłyszałam ton po którym poznałam, iż nie ma wcale na to ochoty
- Leon, przepraszam. Za bardzo Cię zraniłam prawda? Nie chciałam, proszę uwierz mi – nie wiedziałam co powiedzieć, nie spodziewałam się takiej reakcji z jego strony
- To już nie jest ważne – oznajmił dobitnie – Prawdopodobnie odchodzę ze studia, nie potrafię już śpiewać – westchnął i odwrócił wzrok
- Co? Jak to?! – wykrzyknęłam głośno jak jakaś idiotka – To wszystko przeze mnie prawda? Ale Ty nie możesz przestać śpiewać!
- Violu – po raz pierwszy dzisiaj spojrzał na mnie tak jak kiedyś
- Jestem potworem – nie mogłam powstrzymać łez – Zraniłam Ciebie, osobę na której najbardziej mi zależy a teraz nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego – wychlipałam i nie mogąc dłużej tam zostać pobiegłam ile sił w nogach by choć na chwilę zostawić ból za sobą


Wiem, że ten rozdział przepełniony jest głównie bólem ale tam gdzie jest ból zawita w końcu szczęście ;) Przepraszam jeśli za dużo tych dialogów ;) Czy Leon i Violetta wyjaśnią sobie wszystkie nieporozumienia? Czy w końcu się dogadają a może jednak Leon opuści studio? Co z  Tomasem i Milagros? Na te pytania postaram się odpowiedzieć w następnym rozdziale. Całuje i pozdrawiam wszystkich czytelników ;*

5 komentarzy:

  1. czekam na dalsze losy bohaterów;* świetne dialogi, wiecej wiecej! Twoja wierna czytelniczka;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny!
    Oby wyjaśnili ;))
    Czekam z niecierpliwością na następny:P

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam wszystko od prologu i muszę przyznać, że jestem zachwycona!
    Przy okazji zapraszam do siebie: leon-y-violetta.blogspot.com

    Pozdrawiam,
    Savanna!

    OdpowiedzUsuń